Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
niechcącyzniszczyćniepowtarzalnyskarb.Przekartkowałamją,ale
ostatecznieodłożyłamnamiejsceniemalnatychmiast.Dzieła
wzbudzaływemniepodziwilęk.
Odwróciłamsięizobaczyłam,żeMaxonpiszenaczymś,
cowyglądałojakpłaskamaszynadopisania,podłączonadoekranu
telewizora.
–Cotojest?–zapytałam.
–Komputer.Nigdyczegośtakiegoniewidziałaś?–Potrząsnęłam
głową,aMaxonniesprawiałwrażeniazaskoczonego.–Niewieleosób
jeszczejema.Tenjestprzeznaczonyspecjalniedokatalogowania
informacjiprzechowywanychwtympokoju.Jeśliistniejąjakiekolwiek
zapiskidotyczącetegotwojegoHalloween,dowiemysię,gdzieich
szukać.
Niedokońcarozumiałam,oczymMaxonmówi,alenie
dopytywałamsię.Kilkasekundpóźniejnaekraniepojawiłasięlista
trzechpozycji.
–O,świetnie!–oznajmił.–Zaczekajchwilę.
Stałamprzystoleipatrzyłam,jakMaxonznajdujetrzyksiążki,które
miałynampowiedzieć,czymbyłoHalloween.Miałamnadzieję,żenie
okażesię,żetocośgłupiego,acałeteposzukiwaniabyłytylkostratą
czasu.
PierwszaksiążkazdefiniowałaHalloweenjakoceltyckieświęto
obchodzonenazakończenielata.Niechciałamjużkomplikować
sprawyiniewspomniałamnawet,żeniemampojęcia,coznaczy
„celtyckie”.Zksiążkiwynikało,iżwierzono,żewHalloween
najrozmaitszeduchyprzedostająsiędonaszegoświata,więcludzie
zakładalimaski,żebyodpędzaćteszkodliwe.Późniejświętostraciło
religijnycharakterizaczęłobyćobchodzonegłówniezewzględu
nadzieci,którezakładałykostiumyichodziłypodomach,śpiewając
piosenkiidostajączatocukierki.Ichtradycyjnymzawołaniembyło
„cukierekalbopsikus”,ponieważjeśliniedostaływjakimśdomu
słodkości,miałyprawospłataćwnimpsikusa.
Drugaksiążkapodawałapodobnewyjaśnienie,dodawałatylkocoś
natematdyńichrześcijaństwa.
–Topowinnobyćciekawe–stwierdziłMaxon,kartkującksiążeczkę
znaczniecieńsząodpozostałychinapisanąręcznie.
–Coto?–zapytałam,podchodzącbliżej,żebysięprzyjrzeć.
–To,ladyAmerico,jestjedenztomówosobistychpamiętników
Gregory’egoIlléi.
–Cotakiego?–wykrzyknęłam.–Czymogętegodotknąć?