Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
razydłużej.
Tak?Wlazłemnamiękkidywanikipokiwałemsię
nastopach.
Jaksiępokażąpieski,podziękujemipan.Dwa
bloodhoundy,dobermanszybszyodbłyskawicy
iNabuchodonozor,którytylkodlategonieznalazłsię
wKsiędzerekordówGuinnessa,żeniktgotamniezgłosił.
Zarazjepanzobaczy.
Stałemcierpliwienadywaniku,którynasączyłmoje
obuwiezapachemmającymzapewnićmibezpieczeństwo
wrajuGuylorda.
Trzykrokiprzedschodamizatrzymałsiębutleriskłonił
głowę.
Dzieńdobrypanupowiedziałuprzejmie.Może
panzejść,jużwołampsy.Musząpanapoznać.
Przycisnąłprawądłońdopiersi.
Myślałem,żepowie:„Ave,Caesar”,aleuruchomił
tylkonadajnik.Zerknąłemnapilota,pożegnałem
gomrugnięciemizszedłemnamurawę.
Zzabudynkuwyłoniłsięwąskiciemnobrązowypocisk,
którygnałwnaszymkierunku,wyrzucającswojeciało
wprzódipodciągającjepotrzechsekundachlotu,niemal
szybowałzniesłychanągracją,apołykałprzestrzeń
żarłoczniejaknieokrzesanypasibrzuchpasztetzClichot.
Kilkametrówprzednamizatoczyłostryłukiustawiłsię
bokiemdomnie.
Widziałpan?zawołałztyłupodnieconypilot.Nie
pędzinawprost,bomusiałbyhamowaćwniewygodnej
pozycji!Cozacwaniak!
TojestBoltopowiedziałbutler.Jużpanazna…
Boltomrugnąłipopatrzyłnabutlera.Musiałznaleźć
wjegookuprzyzwolenie,boodwróciłsięiwolnoposzedł
wkierunkucieniapodrozłożystąsosną.Nieznany
minijakimężczyznapodszedłdoflyera.
ToSabaiSerwo.Butlerwyciągnąłrękęiwskazał