Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nawetniemyśleć,cotakipotentatmógłbyzrobićzjej
rodzinnymdomem.Sprzedaćgonazatracenie
arabskiemuszejkowi,którywnajlepszymwypadku
przyjeżdżałbydoAngliirazwrokunatydzień?
‒…awięcówVasilikos–mówiładalejPaulina–jest
natylezainteresowanynasząposiadłością,
żepostanowiłosobiściejązobaczyć.Niewypadało
miniezaprosićgonalunch.
‒Czytenczłowiekrozumiestrukturęwłasności
Haughtonizdajesobiesprawę,żeniezamierzamsię
pozbywaćswojejczęści?–zapytałaEllen.
‒Niezastanawiałamsięnadszczegółami.Ważne,
żejeślizainteresowałsięnaserio,tomamydużo
szczęściainiepozwolę,byktokolwiekpomieszałnam
szyki.Ajeślidociebienieprzemawiająmojesłowa,być
możeprzemówisamVasilikos.
Nadźwięktejwypowiedziszyderczymśmiechem
wybuchłaChloe.
‒Mamo,przestań,naEllenmężczyźninierobią
wrażenia…
Iviceversa‒chciałazpewnościąpowiedzieć
siostrzyczka‒zresztązgodniezprawdą,pomyślała
Ellen,którajużdawnopogodziłasięztym,
żemężczyźni–zupełnieprzeciętni,niemówiącnawet
oelicie–traktowalijąjakpowietrze,boteżiniebyło
wniejniczegoatrakcyjnego.
‒AleponieważEllenmusibyćobecnanaspotkaniu,
więcmusimysięstaraćjakośzachowaćwspólnyfront.
Ellenzapatrzyłasięprzedsiebie.Wspólnyfront?
Trudnochybaobardziejrozczłonkowanąrodzinę.Itak
przecieżdajasnodozrozumieniatemuczłowiekowi,