Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ona.Lato1989
PierwszyrazzobaczyłamgowklubiestudenckimPodJaszczurami.Byłkoniecmaja,sobotniwieczór.Mój
kolegazpracy,Jurek,robiłtumałąimprezęzokazjiawansunainspektora.Siedzieliśmywdolnejsaliprzy
złączonychstolikachikosztowaliśmyspecjalnościzakładudrinkiobardzowymownejnazwie„Fikołki”(wódka
czystapluspepsi).
Wtedypierwszyrazgoujrzałam.Wszedłwtowarzystwiedwóchbardzoładnychdziewczyn,obejmującje.
Wysoki,głowęwyższyodnich,śmiejącsię,mówiłimcośdoucha.Nigdyniewidziałamtakprzystojnego
mężczyzny!Spojrzałamnaniegoi…zakochałamsię.Terazpolatachwydajemisiętoniemożliwe,żeby
dwudziestopięcioletniadziewczyna,absolwentkaUJ-tu,podobnoniegłupia,zakochałasięwfacecietylko
dlatego,żebyłprzystojny.Aletaksięstało.Miłośćirozsądeknieidązesobąwparze.Pięknyjakmłodybóg
chłopakokazałsiękumplemJurka,razemchodzilidoliceum.Jurekzaprosiłgowrazzdziewczynamidonaszego
stolika.Podającmirękę,ledwonamniespojrzał.JakwpółśnieusłyszałamjegoimięRobert.Głosmiał
równieżcudowny,jakwszystkoinneniskibaryton,któryprzyprawiałmnieodreszcze.
Byłwyjątkowoprzystojny.Miałokołometradziewięćdziesięciuwzrostu,krótkoprzycięteczarnewłosy,
regularnerysytwarzy…iteoczy.Takichoczuniewidziałamunikogo.Prawieczarne,ogromne,woprawie
ciemnychrzęs,osadzonepodpiękniezarysowanymibrwiami.Byłpiękny,aleniczymnieprzypominałsłodkiego
cherubinka,miałbardzomęskąurodę.Ubranybyłwniebieskiedżinsy,granatowypodkoszulekibeżową
sztruksowąmarynarkę.Zwróciłuwagęwszystkichdziewczynnasali.Widaćbyło,żejestdotego
przyzwyczajony.Wuśmiechupokazałzadbane,białejakśnieg,równezęby.Niejedenamantfilmowy
pozazdrościłbymuaparycji.Obserwowałamgocałyczas.Chybatozauważył,boprzezmomentspojrzałnamnie
iuśmiechnąłsię.Tenuśmiech!PrawdopodobnietakuśmiechałsięRhettButlerz„Przeminęłozwiatrem”.Ten
jegouśmieszekmiałmnieprześladowaćprzezwielelat.Wmoichsnachuśmiechałsiędomniewtenkpiąco
ironicznysposób,charakterystyczniemrużącprzytymoczy.Zauważyłam,żeinaczejuśmiechasiędoładnych
dziewczyn,ainaczejdobrzydkichidofacetów.UśmiechRhettaButleraprzeznaczonybyłdlatychładnych,mnie
obdarzałzregułytymdrugim.Inaczejteżrozmawiałzmężczyznami,inaczejzładnymikobietami.UrokRoberta
działałjednaknajednychidrugich.Zawszegrałpierwszeskrzypce,zawszebyłwidoczny.Trudnobyłogonie
zauważyć.Przekonałamsięotymjużprzypierwszymspotkaniu.PrzedjegoprzyjściemtoJurekbawił
towarzystwoijakogospodarzimprezybyłwcentrumzainteresowania.DopókinieprzyszedłRobert.Potembył
tylkoRobert!Niespotkałamdotychczasczłowiekaotaksilnejosobowości.Mężczyźni,mimożemuzazdrościli
iraczejzanimnieprzepadali,liczylisięznimbardzo,oczymmiałamsięprzekonaćniejednokrotnie.Przy
bliższympoznaniunawetfaceciczulidoniegosympatię.Wszystkiekobietyzaś:młodeczystare,ładneczy
brzydkie,byłynimoczarowane,„leżałyujegostóp”.Potrafiłtaknimimanipulować,żezawszeosiągałto,
cochciał.Lubiłkobietyionegolubiły.Niejednąskrzywdził,alerzadkoktóraźleonimmówiła.Tego
wszystkiegodowiedziałamsiępóźniej,grubopóźniej.Terazwiedziałamtylkotyle,żejestnieziemsko
przystojny.
Patrzyłam,jaktańczyzróżnymidziewczynami,oczywiścieztymiatrakcyjnyminas,brzydule,tylko
czasamiobdarzałuśmiechem.Byłamnimcorazbardziejoczarowana.Kiedywyszedłzklubu,obejmującjakąś
nowąpiękność,poczułamsiętak,jakbywpogodnysłonecznydzień,nagleciemnachmurazasłoniłasłońce.
WponiedziałekwzięłamJurkanaspytki.Dowiedziałamsię,żeRobertmadwadzieściadziewięćlatijest
chirurgiem.Jegoojciecteżjestlekarzem,matkaniepracuje,alezatomainnyatutjestbardzopięknąkobietą.
ObojeodkilkulatwStanach,ojcieczarabiadużąkasęjakokardiolog.Robertjestjedynakiem,mieszkasam
wwillinaWoliJustowskiej.Makupęforsy,jeździprawienowymbmw.Dziewczynyszalejązanim,
aonzmieniajejakkawiczki,alboraczejjakskarpetki.
Renatko,dajsobieznimspokójpowiedziałnakoniec.Tonietaliga.Możeilepiejdlaciebie,żenie
jesteśpięklaską,przeżyjeszmniejrozczarowań.
JaiJurekrazempracowaliśmywurzędzieskarbowym.Lubiliśmysię,traktowałmniejakkumpla.Czasami
szliśmydokinaalbowyciągałmnienadyskotekę.Odczasudoczasuwpadałdomniedomieszkaniazpołówką
czystejwyborowejigadaliśmydopóźnawnocy.Raznawetchciałmniepocałować,alewybiłammutozgłowy
zostaliśmydobrymikumplami.Czasamirobiłmidrobneprzysługi:powiesiłobrazek,przywiózłzakupy
zesklepu.Jamuzatodawałamwolnąchatę,kiedychciałprzespaćsięzjakąśdziewczyną.Mojemieszkaniebyło
obiektemjegozazdrości.
Jakjabymchciałmiećtakągarsonierę!miałzwyczajmówić.Niewychodziłbymnigdziezdomu,
najwyżejdopracy.
Trzebabyłojeździćnatranzytprzeważniemuodpowiadałam.Toniegarsoniera,tylkopokójzkuchnią.