Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Powieszmiwreszcie,ocochodzi?Cotozaokazja?
–Niepamiętasz?PiątarocznicatwoichzaręczynzAndrzejem.
Zamurowałomnie.
–Czytojestpowóddoświętowania?
–Tak.Wtedycięspotkałem–mówiącto,ująłmojądłońipocałował.
Późniejobjąłmnieiprzytulił,apotempocałował.Długoinamiętnie.
Wypiliśmyszampana,wysłuchaliśmyhejnału,obejrzeliśmynocnąpanoramę
Krakowa.Byłojakwbajce.
NawakacjepojechaliśmynaCapri.Minęłopięćlatnaszegomałżeństwa,
Robertpostanowiłuczcićtoizorganizowałnamwyjazdnapięknąwyspę
doekskluzywnegohotelu.
–Zobaczycie,jakżyjąbogacitegoświata–powiedział.
–Pokazałeśwubiegłymroku,wSaintTropez.Widzieliśmy,nasza
ciekawośćzostałazaspokojona.Ożeniłeśsięzkobietązgminu,nie
wprowadzajmniesiłąnasalony–burknęłam.
–Malutka,aletonaszapiątarocznica!Obiecuję,żenastępnewakacje
spędzimywziemiance.
Zatrzymaliśmysięwpięciogwiazdkowymhotelu.Robertwynajął
samochód,żebyśmymogliporuszaćsiępowyspie.
Dzieciomjednaknudziłosiężyciewwielkimświecie–hotelbyłpełen
przepychu,aletowarzystwomizerne,dlategoRobertpostanowiłzawieźćnas
doRimini,gdziejestwięcejzwyczajnychatrakcji.ZhotelemwRimininiebyło
takłatwo,alewkońcuudałonamsięznaleźćwolnyapartament.
–Jesttak,jaklubisz,Malutka.Bezklimatyzacji,zwidokiemnaruchliwą
ulicę,oboktaniejknajpki.Jakdobrzepójdzie,karaluchyteżsięznajdą
–powiedziałmójmążzprzekąsem.
Karaluchówniebyło.Nocewhoteluurozmaicałynamniecykady,
awrzaskiamatorówmłodegowina,któreweWłoszechjesttańszeodmleka.
Wpokojubyłotakgorąco,żeprzyzamkniętychoknachniedałosięspać.
MimowszystkopobytwRiminiwspominaliśmybardzomiło.
PopowrociedoKrakowawspólniestwierdziliśmy,żeświatprzeciętnych
ludzibardziejnampasujeniżświatmilionerów.No,możejatostwierdziłam
zwiększymprzekonaniem.
Byliśmyjużpięćlatmałżeństwem.Mojeżycieprzeztenczasuległodużym
zmianom.Przestałambyćpracującąkobietąsamotniewychowującądziecko,
stałamsiężonązamożnegoczłowieka.Prowadziliśmydostatnieżycie.
Mieliśmydopomocyogrodnikaidwiekobiety.Mojeobowiązkiograniczałysię
dougotowaniaczasamiobiadu–robiłamlepszeruskiepieroginiżpaniStasia,
czasamicośsprzątnęłam–razwtygodniupaniKrysiapucowałacałydom,
iodczasudoczasuzrobiłamdrobnezakupy,bowiększewspólnierobiliśmy
wkażdypiątek.
Siedziałamwdomui…gnuśniałam.Czytałamksiążki,rozwiązywałam