Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skromnesąjejdoświadczeniawtymzakresie.
–Zamierzamwreszcieprzeobrazićsięzbrzydkiego
kaczątkawpięknegołabędzia.
WszystkietrzysięuścisnęłyiLilianapociągnęłaspory
łykwina,doktóregozresztązupełnienienawykła.
Odczasu,kiedyprzełożonawjejszwajcarskiejszkole
wmówiłaim,żewinosprawia,żekobietystająsię
dziwkami,jakośzanimnieprzepadała.
‒Czytakwłaśniepowinnasięzachowywać
spadkobierczyniogromnejfortuny?–spytałaMadame,
kiedyLilianazostałanakrytanapopijaniuwina
wjednejzknajpeknadJezioremGenewskim.Miała
wtedyczternaścielatiprzechodziłaokresbuntu.
‒Możeszsobiepoczytaćotakichkobietach
wkolorowychmagazynach.Odciebiezależy,czychcesz
pójśćwichślady,czynie.
Wspomnienietamtejrozmowysprawiło,żetym
chętniejpociągnęłakolejnyłyk.Słodkiebiałewino,
pomyślałauszczęśliwiona.Onopomożejejprzeistoczyć
sięwpięknegobiałegołabędzia.Nawetjeślimiałoby
siętowydarzyćtylkowjejgłowie.
‒PatrzycienanowąLilyBertrand–oznajmiła,
wznosząckieliszekwstronęprzyjaciółek.–Drżyjcie,
pięknimężczyźni!Nadchodzę!
‒Lily,ależebyzacząćichzdobywać,musiszwyjść
ztejkuchni–zauważyłaprzytomnieKay.
Liliananiemiałanatowielkiejochoty.Nie
przepadałazahałaśliwymi,pełnymiwstawionych
młodychludziprzyjęciami.Większościznichnawetnie
znała,bobylitoznajomiKayiJules.Onasamanie
miaławieluprzyjaciół.Taknaprawdętoprzyjaźniłasię