Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podeszładoniego,zdecydowanymgestemwzięłapod
pachękurę,któraniestraciłaniczeswegospokoju,
ispojrzaławyczekująco.
E…nie,dziękuję.Mamtrudnąpacjentkę,lepiejjejnie
przeszkadzać.
Kobietaprzeżegnałasię,pocałowaławiszącynaszyi
krzyżykicofnęłasiędwakroki.
Czylitutajteżjestpsychologiem,dobrzewiedzieć.
Razempodeszlidowind,wdusiłczerwonyguzik
iczekali.
Janadół,apani?
Nadernierwracam.
Niezrozumiałiniezabardzowiedział,jaksię
zachować,więcspróbowałuśmiechnąćsiędobrodusznie,
alezezdenerwowaniawykrzywiłtylkotwarzwdziwny
grymas.Kobietapatrzyłananiegopodejrzliwieiwidać
było,żeczujesięniekomfortowo.Szybkozgasiłwięc
uśmiech,cozjejpunktuwidzeniawyglądałozapewne,
jakbyprzybrałgroźnąminę,ijejdyskomfortzamieniałsię
pomałuwlęk,dotegociemnykorytarz,migającalekko
jakwhorrorzejarzeniówka,sytuacjarobiłasięcoraz
bardziejniezręczna.
WtedyprzednosemLudwikazatrzymałasiękabina
windy.Drzwisięnieotworzyły,anigdzieniewidział
klamki.Popchnąłdrzwi,potempomachałrękąprzed
czerwonymguzikiem,myśląc,żemożefotokomórka,
potemprzejechałponichdelikatniedłonią,szukając
dotykowychpaneli,czującsięprzytymcorazbardziej
idiotycznie.
Pandoktorkluczazapomniał?szepnęłasąsiadka.
Pokiwałtylkogłową.
Zbliżyłasięniepewnie,wyciągnęłazfartuchakrótki
kluczzdużągłówką,otworzyłaiprzepuściłagoprzodem.
Otworzyłpodwójnewewnętrznedrewnianedrzwiiwszedł
dośrodka.Drzwijużsięzamykały,kiedygwałtownie
wyrzuciłrękęizacisnąłnakrawędziodstronykorytarza
musiałotowyglądaćjakscenaztaniegohorroru.
Tak,paniedoktorze?Kobietaniepróbowałajuż
ukryćstrachu,cofnęłasięodwindy,jakmogłanajdalej,