Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mabarwędojrzałejjarzębiny,wtymodcieniujestrównieżmały
stolikkawowy,żyrandolorazbibelotynameblach.
ElżbietawłączakanałTVNStyleioglądawszystkieprogramy
odgodzinyosiemnastejdodwudziestejpierwszejtrzydzieści.
Okołodziewiętnastejrobiprzerwęnalekkąkolacjęikąpiel.Póź-
nymwieczorempracujejeszczenasłużbowymkomputerze.Przy-
gotowujeofertykredytówdlanowychklientów,sprawdzatabelki
irubrykiwypełnionedanymi.Numerykont,kwotyratidatyprze-
lewówukładająsięwprzewidywalnąsymfonięcyfr.Niezawod-
nych,wprzeciwieństwiedoludzi.
Tużprzedpółnocąwyciągapościelwczerwoneróże,gasi
światło.Jejsnymęczące,nieprzyjemne;nielubięich.
Jednakwiększąniechęćczujędoaurylokalunumer22.
Mieszkawnimkobietawokolicachsiedemdziesiątki:niska,
drobna,nerwowa,opiskliwymgłosie.Jeślitylkozobaczyktóre-
gośzsąsiadów,czytowkorytarzu,podblokiem,czyprzyosie-
dlowymwarzywniaku,odrazuprzystępujedoatakuiopowiada,
opowiada,opowiada.Jejmonologizwyklekręcąsięwokółjed-
negotematu:byłodobrze,jestźle,będziejeszczegorzej.Ostat-
niowwindziezdybałanowąlokatorkęspoddwunastki:„Agdzie
topanisięwybiera?Dowarzywniaka?Topójdziemyrazem.
ZawszenazakupyzRomanemchodziłam.Apanimamęża?
BomójRomanbyłtakidobry,kochany,orodzinędbał,ludziom
dobrzeżyczył.CzemuBóggozabrał?Dlaczegolekarzeniechcieli
6