Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięopierała.
Toprawda,żemuszędojechaćdoLondynu.Ale
przecieżsięnieznamy.
Boisiępanimizaufać?spytałzlekkim
uśmiechem,wktórymdałosiędostrzeccień
rozbawienia.ZakłopotanieNataliesięgnęłozenitu.
Bierzepanitenbiletczynie?Konduktorniekrył
zniecierpliwienia.
Samaniewiem
Zdecydowanietak.Dziękujemy.żczyzna
jednymzdaniemrozstrzygnąłkwestię.
Jejprotestynanicsięniezdały.Tenfacetnietylko
wyglądałjakAdonis,alemiałprzytymzniewalający
głos,któremuniepotrafiłasięoprzeć.Czuła,jakjej
opórsłabnie.
Dobrzejeślijestpanpewien.
NaprawdęmusiałasiędostaćdoLondynu.Pozatym
instynktpodpowiadałjej,żetenczłowiekniestanowi
żadnegozagrożenia.Mogłajedyniemiećnadzieję,
żesięniemyli.Konduktorprzyglądałimsię
zzainteresowaniem,jakbyszastanawi,dlaczegoten
przystojny,dobrzewyglądającymężczyznachcekupić
biletzupełnieobcejosobie.Niewyglądałanakobietę,
któramogłabyzwrócićuwagętakiegomężczyzny.Miała
nasobieluźnąbluzkę,dżinsy,jasnedługiewłosy
związałaztyługłowyiprawienienosiłamakijażu.
Dobrze,żeprzynajmniejpodkreślaogromneszare
oczykredką,dziękiczemuwyglądałaniecobardziej
interesująco.
Musiaładotrzećdziśdoojca.Niemogłazapomnieć
jegopełnegoniepokojugłosu,kiedyzadzwoniła