Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
Amaliewsunęłagłowępodpoduszkę,ignorując
dzwonekudrzwi.Niespodziewałasięnikogo.Jej
francuskamatkanigdyniezjawiłabysię
niezapowiedzianaotakwczesnejporze,aangielski
ojciecpodróżowałpoAmerycePołudniowej.Ktokolwiek
dzwoniłdojejdrzwi,mógłwrócićpóźniej.
Tenktośjednakniemiałzamiaruustąpić.Uparcie
dzwonił,nawetsiędobijał.
Przeklinając,wstała,włożyłaszlafrok,zbiegła
poschodachiotworzyładrzwi.
Dzieńdobry,
despinis
powiedziałTalosKalliakis
ibezceremonialniewszedłdomieszkania.
Co,u?Przepraszam,aleniemożepantaksobie
tutajwchodzićrzuciła,ruszajączanim.
Powiedziałempani,żebędziemydzisiajrozmawiać.
Mówiłobojętnie,jakbyniedostrzegającjejszoku
igniewu.
Ajapowiedziałam,żemamwolnydzień.Pros
wyjść.
Wkroczyłzdecydowaniedokuchni.
Ponaszejrozmowie.
Dlapokreśleniatychsłówpostawiłswojątecz
napodłodze,zdjąłczarnypłaszcz,przerzuciłgoprzez
oparciekrzesłaiusiadł.
Copanrobi?Jeślichcepanrozmawiać,proszę
poczekaćdojutra.
Machnąłręką.
Zabiorępanitylkodziesięćminutiwyjdę.