Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
–Weszłaśdopokojujadalnego,wktórymbylijedynie
panowie?–Rosemary,baronowawdowaStOnge,
kuzynkahrabinywdowy,ażotworzyłausta
zezdumienia,ściskającdługisznurperełowiniętych
wokółjejcienkiejszyi.–Sama?
–Tobyłasprawaniecierpiącazwłoki–odpowiedziała
Marianne,nalewającherbatęladyEllington.
–Ależ,mojadroga,zatakązuchwałośćbędziesz
najęzykachcałejokolicy–obruszyłasięRosemary.
–Jużomnieplotkują,niezależnieodtego,czy
weszłabympomiędzymężczyzn,czycałedniespędzała
przyfortepianie.–Mariannewsypaładofiliżanki
łyżeczkęcukru.
–Przeszkodzićpanomwrozmowie,cośpodobnego!
Tonielicujezzachowaniemmłodejdamy.–Baronowa
StOngepodniosłasięzkrzesła.
–Spokojnie,kuzynkoRosemary.–LadyEllington
wzięłafiliżankęzrąkpodopiecznej,patrzącnanią
zsympatiąilekkimrozbawieniem.–Jestempewna,
żewszyscywiedzą,iżMariannezrobiłatodlamojego
dobra,aniedlatego,żechciaławywołaćskandal.
–Przeceniaszich,Ella.Jużniemalsłyszę,jakstrzępią
sobiejęzyki.–Wyraźnienieprzekonana,baronowa
StOngeopuściłagarderobęladyEllington,mamrocząc
cośpodnosem.
–Dlaczegoonaniemożemieszkaćwpanilondyńskiej
rezydencjidoczasuzakończenianaprawydachujej
domu?–spytałaMarianne.–Dlaczegomusibyćtutaj?