Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Trzydzieścilatpóźniej
MarkiRobertbieglioboksiebie,głośnooddychając.
Zrobilidziśpięćkilometrów,aledodomumielijuż
niedaleko.Prawiecodzienniepokolacjiurządzalisobie
wieczornyjogging.CzasamitowarzyszyłaimMarta,żona
MarkaBieglera,lubKrzysiek.AniRenata,żonaRoberta
Orłowskiego,anijegopiętnastoletniacórkanigdyznimi
niebiegały.Tymrazembiegliwedwójkę,ponieważMarta
piekłaserniknaszkolnądyskotekę.Odkilkunastu
miesięcypracowałajakonauczycielkabiologiiwliceum,
cosprawiałojejdużąsatysfakcjęiradość.Krzysiek,syn
Orłowskich,wrazzrodzinąwyjechałnawczasy
doHiszpanii.
MuszętrochęodpocząćwysapałRobert,zwalniając.
Chciałbymzobaczyćciebie,mądralo,jakbędziesz
biegałzadwadzieścialat,wmoimwieku.
Dzięki,Robert,żepropozycjaodpoczynkuwyszła
ztwojejstrony.Jateżsięzmęczyłem,alemuszętrzymać
fasonprzedtobą.Jaksamzauważyłeś,jestem
dwadzieścialatmłodszy,atozobowiązuje.Wstyd,żeby
pokonywałmniestaruszekwtwoimwiekuuśmiechnął
się,pochylając,byzawiązaćsznurowadłowadidasach.
Cholera,cozaczasy,zagroszszacunkudlastarszych.
Niekpijsobie,smarkaczu,zsiwychskroni.Orłowski
oparłsięodrzewo.Dośćtegodobrego,resztędrogi
dodomuzrobiękrokiemmarszowym.Niechcędostać
zawału.
ChwilęodpoczęliiwkroczylichodemKorzeniowskiego
wtunelleśnychdrzew.
DojściedorezydencjiOrłowskichzajęłoimniecały
kwadrans.OpróczdomuRobertaijegorodzinynaposesji
stałydomKrzyśkaidomekmatki,BarbaryOrłowskiej-
Johannson,orazolbrzymigaraż,nadktórymwybudowano