Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
SamochódMarkazatrzymałsięprzedeleganckim
isolidnymogrodzeniem.Kierowcawyszedłzauta
inacisnąłdzwonekdomofonu.
JadoksiędzaŚlęzaka.NazywamsięMarkBiegler.
Bramasięrozwarła.Markwjechałdalej.
Zzainteresowaniemrozglądałsięwokół.Nietak
wyobrażałsobiekompleksszkolnyprowadzonyprzez
księży.Otoczenieprzypominałomałeślicznemiasteczko.
Alejkiwyłożonerudoczerwonąkostkąprowadziły
dookazałegobudynkuszkołyikilkunastujednopiętrowych
uroczychdomków,przykrytychceramicznądachówką,
równieżrudoczerwoną.Elewacjewpiaskowymkolorze
ibrązoweoknaharmonizowałykolorystycznie
zezgrabnymimansardowymidachamiibarwąbruku.
Zadbanaroślinnośćiszeregdrewnianychławeczek
zachęcałygościnniedospoczynkuipodziwiania.
Poprawejstroniedrogiwjazdowejstałniewielkiceglasty
kościółekzesmukłądzwonnicąiportykiemzdobionym
marmurem.Całośćwspółgrałaarchitektoniczniezesobą.
Tutajnaprawdęchciałosięprzebywać.
Markzaparkował.Zamknąłsamochóditrochę
zdezorientowanyzacząłrozglądaćsięzabudynkiem
administracyjnym.Zauważyłprzechodzącegoobok
przystojnegowysokiegomężczyznęokołoczterdziestki.
Nigdybysięniedomyślił,żetoksiądz,alezdradziła
gobiałakoloratka.Zmodnieobciętymiwłosami,
pachnącydobrąwodątoaletowąnieprzypominał
wniczymosobyduchownej,którejwizerunekMarkmiał
zakodowanywwyobraźni.
Przepraszam,gdzieznajdujesięgabinetksiędza
Ślęzaka?Jestemznimumówiony.
KsiądzŚlęzakodprawiaterazmszęwkościele.
Zakilkanaścieminutbędziewolnyodparłmężczyzna
wkoloratce,uśmiechającsięsympatyczniedoMarka.
PanzAustrii?OdpaniSchulz?
NieodparłzdziwionyMark.