Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–OdbijęsięnaAssenbergu.Nienauczyłmniejednegopchnięcia,
osioł!
–Przytwymamatorstwieufam,żesięzczasemwykształcisz!Hu!
Cotozaszczerba!Będziemiałszramęnacałeżycie.
–Niebędzieprzyużyciuzimnejwody!–poczęliwołaćmedycy.
StaremudoktorowiVossowidrgnęłarękazirytacji.Wentzel
skrzywiłsięzbólu.
–Czegosięgapisz!–krzyknąłnaUrbana.–Idźiuspokójpanią
wefrontowymdomu.
–Jakąpanią?–zagadnął,udającnaiwnego,Schöneich.
CiociaDoraspędziładzieńwełzachimodlitwie.Gdykareta
wróciłazdworcaizatrzymałasięulewegoskrzydła,adoniejniktnie
przychodził,przemogławstręt,jakiczuładotejczęścidomu,izbiegła
samaponowiny.Wszystkiedrzwizastałaotworem.Służbabyła
wruchu.Dotarłaniepostrzeżonaażdosypialni.Ujrzałaswego
chłopakawpokrwawionejkoszuli,wokołokrwaweszmaty,nadnim
trzechrzeźnikówiUrbana,bladegojakściana.TylkoSchöneich
rozpartywfotelukiwałsiętuitam,gwiżdżąc–asamranny
dowcipkowałposwojemu.
Staruszkajużmiaławejść,jużpodniosłanogę,gdyjąprzykuł
dopodłogiżartobliwygłosbarona:
–Doktorze,zacerujciegładko,żebypiękneustanieobraziłysię
naszramach.
CiociaDorazatuliłauszydłońmiiuciekłaztegopiekła.Wtakiej
chwili–takamowa!Oczasy!Omłodzieży!
ChwilępotemUrbanjąuspokoiłzestronyhrabiego,aleonanie
zdecydowałasięnapowtórneodwiedziny.Miaładosyćpróby.
Starydoktorpostawiłnaswoim.Szramazostałapomimozimnej
wodyiinnychsposobów;rozcinałaczołowyraźnąpoprzecznąbruzdą.
HonorswójniemieckiopłaciłWentzel,amożepiękneoczy