Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
opiekuńczy,rozsądny,anadodatekprzystojny.Taki
blondynobłyszczącychniebieskichoczachtomarzenie
chybakażdejdziewczyny.Wkażdymraziewszystkie,
któreznałam,kochałysięwmoimchłopaku,aledla
niegoistniałamtylkoja.Mieliśmypopięćlat,kiedysię
poznaliśmy.Zapytałwtedy,czybędęznimchodziła,
iodtamtejporystaliśmysięnierozłączni.Byłdlamnie
wszystkimimieliśmyzostaćrazemnazawsze.Zresztą
wszystkomieliśmyjużzaplanowaneukończenieszkoły
istudiów.Jackmiałzostaćlekarzem,ajaartystką.
Potemślubigromadadzieci.
TrzymiesiącewcześniejJackzapytał,jakchciałabym
świętowaćurodziny.Powiedział,żemogężyczyćsobie,
czegotylkozechcę,aonspełnikażdąmojąprośbę.
Postanowiłam,żepójdziemydoklubu,apotem
chciałam,żebyśmyzanocowaliwhotelu,gdziemieliśmy
siękochaćpierwszyraz.Potrzechmiesiącach
planowaniaikombinowaniazdołaliśmyostatecznie
przekonaćrodzicówizyskaćichzgodęnaspędzenie
nocypozadomem.Jackzałatwiłdlanasobojga
przerobionedokumenty.Byłamtakpodekscytowana,
żeniemogłamusiedziećwmiejscu.
Terazjednak,gdysiętamznaleźliśmy,nazimnie,
otoczeninawpółpijanymiludźmi,marzyłamjedynie
otym,żebywrócićdohotelu,gdzieJackogrzałbymnie
dłońmi,dotykająckażdegokawałkamojegociała,
apotemwreszciestałobysięto,nacooboje
czekaliśmy.
Uśmiechnęłamsięiprzytuliłammocnodoniego.
KiedyJackmniepocałował,poczułam,jakbym
szybowaławpowietrzu.Potemzsunąłdłonienamoje