Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Sąpodmojąopieką.
–Pokrzepiającawiadomość.Akiedyspodpańskiej
opiekidostanąsiępodmoją?
Beaumontuśmiechnąłsię,odsłaniajączadbane,białe
zęby.Pochyliłsięnadbiurkiem.Sebastianpoczuł
odniegomdłyzapachwodykolońskiej.
–Odzyskapandzieci,aleniezadarmo.
–Ajeśliniebędęmógłzapłacićceny?
Beaumontsięgnąłpalcami,nadktóryminapracowała
sięmanikiurzystka,popukielwłosów.Bawiłsięnim
przezchwilę.
–Skutecznatagilotyna.
Sebastianwstałgwałtownie.Foteluderzyłościanę,
odbiłsięodniejiprzewrócił.
Beaumontodskoczył,aleSebastianokrążyłbiurko
idopadłgo.Ścisnąłzagardło,przyciągającdosiebie
takblisko,żewidziałporyskórynajegoniegdyś
przystojnejtwarzy.
–Obiecujęcijedno–syknąłprzezzaciśniętezęby
–jeślimojedziecidoznająkrzywdy,typożegnaszsię
zżyciem.