Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chłopiecspojrzałnapomarszczonątwarz.
Potemusiadłnatrawieobokszybowca.Było
przyjemnieisłonecznie.Wpowietrzuczułosię
zimę,alepromieniesłońcapozwalałyodsunąć
myśl.
Leon?
No?odezwałsiętamten,wpatrzony
wgóry.
Jutrocościprzyniosę.
Niemusisz.
Chcętoprzynieść.
Nodobrze,coto?zapytałpilot,wędrując
myślamidaleko,nainnelotnisko,doczasów,
kiedyjegotwarzniemiałazmarszczek,asiłanie
uciekałazkażdymrokiem.
Wariometr.Elektroniczny.Nowoczesny
odparłchłopieczdumą.Dostałemodojcana
dwunasteurodziny.Powiedział,żekiedyurosnę,
przydamisiędolatania.Tyleżeterazbędęmu-
siałpoczekać,nimzacznęlatać,więcpomyśla-
łem,żetobiebardziejsięprzyda.
Lepiejnie.
Dlaczego?
Dobryzciebiedzieciak,aleniepotrzebuję
go.GdybyoniStarywskazałszyderczetwarze
wporciezobaczyli,żeprzyczepiamsobiecoś
takiegodouda,dopieromielibyrozrywkę.
Wiemodparłmały.Alebardzobym
chciałcipomóc.Skoroniemogęztobąlatać,
chciałbymsięnacośprzydać.Rozumiesz?