Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widzącwowiewceodbiciejegośpiącejtwarzy
iopadającągłowę,pilotowałnajdelikatniej,jak
umiał.Imimointensywniepracującejtegodnia
termikinieobudziłgoprzyziemieniem.Mały
otworzyłoczydopierowtedy,kiedyszybowiec
zatrzymałsięiopuściłskrzydło.
–Chciałbymwykręcićsięwyżejniżktokol-
wiekinny–zwierzyłsięStary.
–Chceszpobićrekord?
–Tak–odparłLeon,awjegooczachcośza-
błysło.–Chcęizrobięto.Zobaczysz.
–Tojakwysokomusiszwzlecieć?
Staryzastanowiłsięchwilę.Zapaliłśmier-
dzącegopapierosa,zaciągnąłsięijakzwykle
zakaszlał.Chłopiecnielubił,kiedyjegosiwy
przyjacielpalił,alegokochał,więcmilczał.
–Najlepiejbyłoby–odparłWindisz–napo-
naddziesięćkilometrów.
–Nadlotniskiem?
–Myślałemraczejowysokościodwycze-
pienia–uściśliłpilot.–Nadlotniskiemtojedena-
ście.
–TobyłbyrekordPolski?
–Tak.–Szybownikpokiwałgłową.–Iświa-
ta–dodał,patrzącbadawczobłękitnymioczyma.
–Alechcętegodokonać.Idokonam–mruknął,
zaciskającusta.
WszystkowWindiszubyłostare.Byłchudy,
żylasty,atwarzmiałpomarszczonąipoprzecina-
nąbruzdami.Skóranajegotwarzyirękachbyła
ciemna,opalona,pełnaplamodprzebywaniana