ofiaromCyrusabrutalnieodmówionosprawiedliwości.
Wjegowyzwaniukryłysięjednaktakżebardziej
osobistemotywy,któreprzyprawiałygoozgrzytanie
zębami,bochoćstarałsięzachowaćzimnąkrew,
wpadałwfurięnamyśl,żeCyrusmógłbyskrzywdzić
Ellę…
–Jestźle,Ello–powiedziałababciagrobowym
tonem.
–Jakźle?–zapytałazestresowanaElla.
GeorgePalmer,ojciecElli,ciężkowestchnął.
–Jestemchodzącąporażką…Straciłemwszystko.
–Owszem,możebyćjużzapóźno,byocalićsklep,ale
tonieświadczyotwojejporażce–powiedziałaElla.
–Mamyprzynajmniejdach…
–Nie–przerwałajejbabcia.–Zdomemteżmusimy
sięrozstać.
–Jakimcudem?–krzyknęłaElla.–Totyjesteśjego
właścicielką,nietata!
–RozwódzJoykosztowałmniepołowębiznesu
–przypomniałjejojciec.
–Adombyłjedynym,conamzostało.Twójojciecnie
dostałbypożyczkipotrzebnejdospłaceniadługów
poJoy,gdybyniepoświadczyłwnioskudomem
–powiedziałababcia.–Zaryzykowaliśmy,mając
nadzieję,żetorozwiążenaszeproblemy.
–Onie…–wydusiłazsiebieElla,starającsięnie
używaćsłów,naktórychdźwiękbabcianiechybnie
bysięwzdrygnęła.
Ellapowtarzałasobie,żeodczasurozwodujejojciec
wkońcustałsięszczęśliwszymczłowiekiem.Jegożona,