Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przyzwoite.Zacisnęłamkciukiipodjęłamdecyzję.
Noipopełniłambłąd.
PodróżzaczęłasięwSouthampton.Stateknazywałsię
„Silverado”iwniczymnieprzypominałżaglowców,
któreludziezwyklenazywająjachtami.Tobyławersja
dlabogaczy.Ponadsześćdziesiątmetrówdługości,
trzynaściekabin,bar,basen,salajadalnadla
dwudziestuosóbianikawałkażaglawzasięguwzroku.
Jużpokilkuminutachpowejściunapokładpoczułam
pismonosem.Całemiejscepachniałobrudnymi
pieniędzmiwrękachnieuczciwychludzi.
Niezrozumciemnieźle.Lubiępieniądze.Jednak
zróżnychpowodów,októrychniebędęteraz
wspominać,wolęwiedzieć,skądsięwzięły.Wmoim
życiubywałychwile,gdywszystko,czegozapragnęłam,
podawanominatacy,alerównieżitakie,kiedynie
miałampewności,czyiskądpojawisięjeszczejakiś
grosz.
Terazwłaśnieznalazłamsięwdośćprzymusowej
sytuacji,więczostałamnapokładzieipodjęłampracę.
Vanneraspotkałamdopierokilkagodzinpóźniej.
Nadajeszsięmruknął,mierzącmniewzrokiem.
Chcę,żebymoigościedobrzesiębawili.
Toimpoprawihumor,jeśliwiesz,comamnamyśli.
Właśniezaczęłotodomniedocierać.Niestetyjuż
wtedywypłynęliśmyzportuiniemiałamodwrotu.
AwięcnazywaszsięDellaMartin?dopytywałsię,
wydmuchującnamniekłębydymu.Ilemaszlat?
Dwadzieściacztery.
Wyglądasznamłodszą.
Zdawałamsobieztegosprawę.Młodywyglądzawsze