Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Gdybyprzemówieniewymagałorzeczywiściekorekty,
bonawetnanieniespojrzał,wracałbyzapewnewłaśnie
poodsiadcez"białychniedźwiedzi".Niewymagało.Miał
szczęście.
Korzystajączchwilirozwinąłnatarciedaleko
wykraczającepozauchwytpiersiipocałunekwkarczek.
Nastiateżfolgowała.Sytuacjawymknęłasięzrak,
awłaściwieręcewymknęłysięsytuacjiizawędrowały
wmiejsceustronne.Dalszeeksperymentyzewzględów
akustycznychmogłyichskompromitowaćwobec
redakcyjnychmaruderów.
JadędodrukarnizPiotremrzuciłaniemalzklatki
schodowejNastiaobunadgorliwympracowniczkom:
kończcie.
Dogoniłwwindzie.Rozgorączkowanawyglądałajak
olimpijkanaostatnimkilometrzemaratonu.Wyciągnęła
ztorebkiżelaznekółkozkluczykami.Zakręciłanimi
napalcu.
Mamymieszkanieszefaoznajmiła.
Itaknawłasneżyczenieznalazłasięwmieszkaniuszefa,
włóżkuznim.
Leżałsobienaniejwygodnie,niewyjmującgozkuciapki,
pachniałaświeżoizdrowo,mielizasobąbardzoudany,
jednoczesnyorgazm.Zebrałazkroczapalcemspermę
irozmazałasobiepopiersiach,twardych,nie
dozgryzienia,jakpiłkadlapsazlanejgumy.
Stwierdziła,żemaskrzywionyinstrumentidealniewtym
miejscu,gdzieonamawpochwiepuntG.Widać
mankamentyniezawszejednoznaczniezłe.
Niespieszyłosięjejdodzieckaimęża,bowigilię
przygotowywałaponoćteściowa.Niespodziewałsię
poNastii,tymkobiecymzposturyhusarze,tak
żywiołowychreakcji.Niemalgozajeździła.Onawidocznie