Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzyszedłemdziśdociebiedlauczczeniaświętaBożego
Narodzeniaipomimoprzykrości,jakamnietuspotkała,
będęsięcieszyłiradował.Takwięc,wuju,życzęciświąt
wesołych!
Dobranoc!syknąłScrooge.
Niemówiącjużanisłowa,siostrzeniecwyszedł
zpokoju.Zatrzymałsięjeszczechwilkęprzeddrzwiami
buchaltera,abypowtórzyćmuswojeżyczenia,abiedny
człowiek,choćdoszpikukościprzemarznięty,goręcej
jeprzyjąłodstaregoScrooge’aidziękującserdecznie,
wyprowadziłgościadosieni.
Następnygłupiec!mruknąłScroogezgniewem,
zabierającsięnanowodopracy.Mójksięgowy,
nędzarz,zarabiający15szylingówtygodniowo,obarczony
żonąidzieciakami,mówiowesołychświętach!Dalibóg,
wdomuwariatówchybarozsądniejsiludzie.
Nadeszławreszciechwilazamknięciabiura.
Scroogepodniósłsięzkrzesła,dająctymsamymznak
księgowemu,żemożejużskończyćpracę.Biedak
oddawnawyczekiwałtejchwili.Zgasiłszybkoświecę,
owinąłszyjędługimszalikiemiwziąłdorękikapelusz.
Pewniejutrochciałbypanmiećwolne?rzekł
Scroogeznieukrywanązgryźliwością.
Jeżeliniemapannicprzeciwkotemu…
Mambardzowiele.Apana,widzę,nicnieobchodzi