Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Drzwidopokojubyłyotwarte,boScroogeniechciał
spuścićzokabuchaltera,siedzącegowmalutkim
sąsiednimpokoiku,wktórymprzepisywałlisty.Wpokoju
Scrooge’atliłsięmaleńkiogieńleczwizbieksięgowego
nagarstcepopiołużarzyłsięzaledwiejedenwęgielek.Nie
śmiałbiedakpołożyćwięcej,tymbardziejżekosz
zwęglamistałwpokojupryncypała.
Wesołychświąt,wujaszku,niechcięBógbłogosławi!
rozległsięnaglemłodyidźwięcznygłos.Byłtogłos
siostrzeńcaScrooge’a,którywpadłniespodzianie,
zacierającręce.
BarzekłScroogenieplećgłupstw!
ŚwiętaBożegoNarodzenia,wujaszku,tonie
głupstwa.
Owszem,rzekłScrooge.Inieupoważniającię
dotego,żebyśsięoddawałrujnującejwesołości!Itak
jesteśdosyćubogi.
No,no!odpowiedziałsiostrzeniec.Ajakimprawem
ty,wujaszku,jesteśtakismutny?Dlaczegowtakidzień
zajmujeszsięnudnymirachunkami?Itakjesteśdosyć
bogaty.
ZnowuplecieszgłupotyzawołałScrooge.Czym
jesttaknaprawdętotwojeBożeNarodzenie?Chwilą
rozrzutnościizaciąganiadługów,którychpóźniejnie
będzieszumiałspłacić.Idźdolichaztwojąwesołością!
Bolimnie,bardzomniebolitwojazaciętość,wuju.