–Dlaczego?
–Dlatego,żetalaska,zapewnebardzoładna,gdybyłanowa,jest
jużtakzniszczona,iżniewyobrażamjejsobiewrękachlekarza
miejskiego.Grubaskuwkajestniemalzupełnieścięta.Świadczyto,
żedoktorodbywałztąlaskądługiespacery.
–Doskonale,zupełniesłusznie!–przytakiwałHolmes.
–Awreszciejesttujeszczenapis:„OdprzyjaciółzC.C.H.”.
Przypuszczam,żelitery„C.C.H.”stanowiąskrótjakiegośmiejscowego
kółkałowieckiego.Doktorudzielałpewnieczłonkomtegokoła
lekarskiejpomocy,aoni,wdowódwdzięczności,ofiarowalimuten
drobnyupominek.
–Doprawdy,Watsonie,przechodziszsamegosiebie–rzekł
Holmes.–Muszęprzyznać,żewewszystkichsprawozdaniach,jakie
łaskawiepisałeśomoichskromnychosiągnięciach,niedoceniłeś
własnychzdolności.Niejesteśmożesamymźródłemświatła,lecz
umieszkierowaćświatłem.Sąludzie,którzy,saminiemającgeniuszu,
posiadajątalentpobudzaniagouinnych.
Holmesnigdyjeszczenieprzemawiałtakdomnie.Muszę
przyznać,żesłowajegosprawiłymiwielkąprzyjemność.Często
bywałemdotkniętyobojętnościąHolmesadlamegopodziwuidla
moichwysiłkówzmierzającychdonadaniarozgłosujegometodom.
Dumaogarniałamnietakżenamyśl,żeprzyswoiłemsobiejegosystem
takdalece,iżzdobyłemuznaniesamegomistrza.Holmeswyjął
mizrąklaskęiprzyglądałjejsięprzezkilkaminut.Poczympodszedł
dookna,gdziezabrałsiędobadanialaskiprzezlupę.
–Ciekawe,chociażproste–rzekł,wróciwszynaswojeulubione
miejscenakanapie.–Dostrzegamnatejlasceparęwskazówek,które
doprowadząnasdowieluwniosków.
–Czyżbycośuszłomojejuwagi?–spytałemzpewną
zarozumiałościąwtonie.–Niesądzę,żebymominąłjakiśważny