Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nakorytarz.OdprowadziłwzrokiemSznajdermanaipo
chwiliusłyszałkrokizdrugiejstrony.
–Miałgopanprzycisnąć–odezwałsięGerc.–Wydusić
zniegodaneosobowe,docholery…
–Niemiałemokazji.
–Bowdałsiępanwjakąśbezsensownąsprzeczkę
–odparłprokurator,stającprzednim.–Egoniepozwalało
odpuścić?
–Miałemzamiarnapoczątekwytrącićgozrównowagi.
–Inajwyraźniejsiępanu,kurwa,udawało–bąknął
Aleksanderipokręciłgłową.
Wadryś-Hansenprzezmomentsprawiaławrażenie,
jakbychciałainterweniować,aleostateczniemusiała
dostrzec,żeWiktorniezamierzawdawaćsięwutarczkę
słownąiodpuściła.
–Wiepan,copanzrobił?
–Nie.
Gercwycelowałpalcemwkierunkuoddalającegosię
więźnia.
–Tenfacetbędziebroniłsięprzezniepoczytalność.
–Toniemójproblem.
–Niepana…–powtórzyłAleksanderiprychnął,patrząc
naWadryś-Hansenwposzukiwaniupoparcia.–Jeśli
adwokatzdołaudowodnić,żeSznajdermanjest
niezrównoważony,tobędziepańskiproblem.Zadbam
oto.
–Życzępowodzenia–odparłForst,apotemspojrzał
naDominikę.–Jestemwolny?
Skinęłagłową.
–Tak,jestpanwolny–dodałprzezzębyGerc.–Imoże
byćpanpewien,żetoostatniraz,kiedyprokuratura
zwracasiędopanaopomoc.
Wiktorbyłmyślamidaleko,niezwracałuwaginato,
comówiłoskarżyciel.Obróciłsię,apotemruszył
dowyjścia.Szkodamubyłoczasunatychdwoje.
Wsiadłdovolkswagena,alezanimodpaliłsilnik,przez
momenttrwałwbezruchu.Ciludzierzeczywiściemogli
naniegopolować.Jeśliszukalirozgłosu,mógłbyćdlanich
idealnymcelem.Komisarz,któryprowadziłsprawę