Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jesteśzaręczony.Tooczywiste.Założęsię,żeznią
mieszkasz.Przyjeżdżasztutylkocodwamiesiące,żeby
sięrozerwać.Jestemtakąidiotką.–Zakryłausta
istłumiłaokrzyk.Byłazbytwściekła,byczuć
upokorzenie.–Byłamdziewicą,atyotymwiedziałeś.
Powiedziałamci,żetodlamniedużykrok!
Łzywzburzeniapojawiłysięwjejoczachispłynęły
popoliczkach.
–Doceniłemtenprezent,
tesorina
–odparłtonem
ostrymjakżelazo.–Byliśmyrazemosiemmiesięcy.
Ciężkotonazwaćprzelotnymromansem.
–Ajakinaczejtonazwać,jeślijednastronanie
traktujetegopoważnie?!–Szlochwzbierałwjejgardle,
wstrząsająccałymciałem.–Jeśliwie,żetosięskończy,
isypiazkimśinnym?!
Pochyliłasię,podniosłaswójbutirzuciławjego
głowę.Zrobiłunikzwłoskimprzekleństwemnaustach.
Pochyliłasięponownie,podniosładrugibutiznów
wniegorzuciła.Tymrazemuderzyłagoprostowpierś.
Poszedłdoniejichwyciłzanadgarstek.
–Wystarczy.–Puściłjątaksamoszybko,jakjązłapał.
–Nieróbsobiewstydu,Bailey.
–Totypowinieneśsięwstydzić–zaprotestowała
zdrżeniemwgłosie.Założyłasukienkęipodniosła
buty.–Okłamałeśmnie.
Pociągnęłanosemznaczniegłośniej,niżzamierzała,
założyłapłaszczistarałasięzignorowaćto,żecała
drży.
–Nigdycięnieokłamałem–zaprzeczyłzpłomiennym
spojrzeniemczarnychoczu.–Stworzyłaśhistorię,
wktórąchciałaśuwierzyć.