Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JanuszBrzozowski:SEN
|6
ciała.Byłniskimczterdziestoletnimmężczyznąoszczupłej,
wręczchłopięcejbudowieciała.
–Muszęprzyznać,żeodparulatjesteśniepokonanyprzez
nikogoznaszejrodziny.NawetWilliniemaztobąszans.
Stojącprzytarczy,wktórejbyłpraktycznietylkojedenduży
otwór,spojrzelinapłynącyrównoznimistatekichbrataWil-
lego.
–Myślę,Rudolfie,żewystarczynadzisiajtejzabawy.Mam
jeszczecośważnegodozrobienia.JutrobędziemyjużwBris-
bane,adotejroboty,jakanasczekamusimysiędobrzeprzy-
gotować.Sprawdziłeśjużlinyipontony?
–Jeszczenie,alezapewniamcię,braciszku,żejeszczeprzed
wpłynięciemdoportuwszystkobędziezrobioneidopilnowane.
Odwróciłsięioparłoburtę,wpatrującsięwbezkreswód.
–Cocięgnębi?
Johanstanąłobokbrataidotknąłjegoramienia.
–Jakdługobędziemystaćwporcie,nimwypłyniemypoto
złoto?–spytałnagleRudolf.
–Tegomójdroginiktznasniewie.Wszystkozależećbędzie
odtegoZiarkowskiego,któryodpodstawprzygotowałtęwy-
prawę.Dlaczegootopytasz?–zdziwiłsięJohan.
Rudolfodwróciłwolnogłowęwkierunkubrataiuśmiechnął
się.
–Znaszmnie,Johan.Możeszsięzemnieśmiać,alechciał-
bymcośzobaczyćwtejAustralii,anietylkosiedziećnastatku
www.e-bookowo.pl