Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeden
LucivarYaslanastałnaskrajubrukowanegodziedzińcaswego
nowegodomu,cieszącsięporannymsłońcem,którewłaśniezaczęło
rozgrzewaćkamieniepodjegostopami.Czułnaskórzechłodne
górskiepowietrze,aświeżoprzyrządzonakawa,którąpopijał
zprostegobiałegokubka,byłatakmocna,żesiękrzywił.Bez
znaczenia.Możeiniebyłarównieidealnajakta,którąpodawała
jegoojcupaniBeale,aleniebyłateżgorszaodtej,którą
przyrządzałsobiesam,gdypolowałinocowałwlesie.Niemogła
byćgorsza,skoroprzygotowałwtakisamsposób.
Spojrzałprzezramięnaotwartedrzwisiedliska,któreskładało
sięztypowegodlasiedzibEyrieńczykówlabiryntupokoi,niektórych
wykutychbezpośredniowzboczugóry,innychdobudowanych
zkamienia.Tendombyłbykoszmaremdlakażdego,ktooczekuje
odbudynkówklarownychliniiiczystychkątów,aledlaEyrieńczyka
stanowiłidealnemiejsce.
Atokonkretnesiedliskonależałodoniego.
Zuśmiechemzamknąłzłocisteoczyiodchyliłgłowę,bypoczuć
natwarzyciepłosłonecznychpromieni.Powolirozchyliłciemne
błoniasteskrzydłaicieszyłsiępieszczotąsłońcaichłodnego
wietrzyku.
Przezcałetysiącsiedemsetlatswojegożycianigdyniemiał
własnegodomu.
Dopierotrzylatatemuprzybyłdoswegoojcaczłowieka,któremu
zpowodumachinacjiDorothei,ArcykapłankiHayll,odebrano
dwóchmłodszychsynów,jegoiDaemona,iktórynigdynie
zapomniałjejtejzdrady.Wprawdziebyłszczęśliwy,mieszkając
wPałacuSaDiablo,aledopierotendomnależałnaprawdędoniego.
Tylkoiwyłączniedoniego.
Yas?
No,możeniewyłącznie.
Napiłsiękawy,przyglądającsięmłodemuwilkowi.Frędzelbyłjuż
dośćdorosły,byporzucićwatahęmieszkającąwpółnocnychlasach
majątkuojcaLucivara,aleniechciałwracaćnaterytorium,
naktórymmieszkaławiększośćspokrewnionychznimwilków.
Dorastałbliskoludziipragnąłdowiedziećsięonichjaknajwięcej,
aledzicykrewniacyniebylibezpieczninaichterytoriach.Zresztą
itakniewieluludzispozadworuJaenelleAngellineczułosiędobrze
wobecnościzwierząt,któremiałyrówniewielkąmocjakludzcy
Krwawi.PonieważLucivarmiałterazsporomiejsca,zgodziłsię