Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Trzy
Marianpatrzyła,jakciastościekazdrewnianejłyżkizpowrotem
domiski.Obawiałasię,żenawetcichyodgłosmieszaniamoże
zwrócićnaniąuwagęrodzicówrozmawiającychwpokojuobok
kuchni.Choćzdrugiejstronynikogoniepowinnyniepokoićodgłosy
przygotowywanegośniadania.Cóż,prawdabyłataka,żenikt
zrodzinyjejniezauważał,pókiniepotrzebowaliczegoś,
cowymagałodomowegoFachu.Mimoto,słyszączłośćidesperację
wgłosieojcaorazrozdrażnieniematki,wobronnymgeście
przytuliłaskrzydładociała.Miałaochotęzniknąć.
Naogniepiekielne,kobietomówiłojciec,unoszącgłos.Tonie
jestjakaświelkaprośba.Chcę,żebytozostałozrobione,itozaraz.
Dlaczegoniemożeszzaczekaćdośniadania?Jednazdziewcząt…
Nie.Zamilkł.KapłankanaszkoleniuiUzdrowicielkanaszkoleniu
niemogątracićcennegoczasunatakieprostezadania.Pozatym
Mariannierobinicważnego.Niejestdoniczegopotrzebna.
Marianzacisnęłaustaipopatrzyłanaherbatnikiprzygotowane
dopieczenia.Niepozwoli,bysłowaojcazraniłyzsamegorana.
Niepozwoli.Przecieżsłyszycośtakiegoprzezcałeżycieczęściej
wostatnichlatach,kiedyjejmłodszesiostryrozpoczęłyszkolenie.
Domowaczarownicatowygoda,alejejumiejętnościniepodnoszą
statusurodzinyiniepomogąwrealizacjiambicjiojca,byzostać
kimświęcejniżStrażnikiemzPiątegoKręguKrólowejnoszącej
jaśniejszeKamienie.
Usłyszałazirytowaneprychnięciematki:„Świetnie”,iwróciła
domieszaniaciasta.JejmatkaDorianweszładokuchni,zawahała
się,apotempodeszłaszybkodostołu.
Słyszałaśpowiedziała.
TrudnobyłoniesłyszećodparłaMarian,niepodnoszącwzroku
znadmiski.
Dorianfuknęłaizabrałajejmiskęiłyżkę.
Wtakimrazieidź.Załatwsprawę,skorotakmuzależy,
iwracajjaknajszybciej.
Żebydalejrobićnieważnerzeczy?spytałaMarian,zaskoczona
tymnagłymwybuchemgoryczy,którazbierałasięwniejodtak
dawna.
TwarzDorianpoczerwieniałazgniewu.Jednakniepodniosła
głosu.
Niezwracajsiędomnietakimtonem,dziewczyno.Nieżyczę