Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WspominałteżmatkęTadeusza,któramimowielukłopotówzwiązanychzniesfornymi
młodzieńcami,kochałaichobujaksynów.Myślącodawnychczasach,wodruchuspojrzał
naobrazynaścianachprzedstawiającerodzicówTadeuszaiElżbiety.Zjednegopatrzył
naniegoojciecobojgazniecoposępnymobliczem,któredodawałomupowagi.Obokwisiała
jegostarazniszczonajużkościuszkówka.NadrugimpaniGiedłowiczowaprzedstawionabyła
jakzwyklezuśmiechemnaustach,którydodawałjejuroku.
⎯Jankunieprzywitaszsięzemną?–usłyszałniecodrżący,alewciążdonośnygłosojca
Tadeusza.
⎯AleżnieśmiałbympanieLeopoldzie,proszęwybaczyć,zamyśliłemsięwspominając
dawnedziejeimłodelataspędzonewtymdomu–odezwałsięJan.
JanskierowałsiędoizbyobokipodszedłdosiedzącegoprzydużymstoleojcaTadeusza,
witającsięserdecznie.JakopodlotkitylerazysłuchalizTadeuszemopowieściLeopolda,
widzącwnimautorytet,nietylkojakoojcaprzyjaciela,alerównieżjakopatrioty.Potrafił
przekazaćimideeiwartościprzesyconepolskością,nadziejeludziżyjącychitrwających
wniewolizaborów.Niezapomniałtegowszystkiego,aleterazwidziałprzedsobąstarszego,
poczciwegoczłowiekagasnącegoukresuswojejdrogiżycia.
⎯NiechcięuściskamJanku,jakwidzęcałyśizdrów,cieszymnietoogromnie–
powiedział,obejmującJana.
⎯Jakżebrakowałomipana,Elżbiety,Tadeuszaitegodomu,wktórymspędziłem
najlepszelata,iwktórympodejmowanomniezawszezochotą–wyszeptałwzruszony
Jan.
LeopoldtraktowałJanajaksyna,obojezżonągościligozawszechętnie.Dużoprzeszedł
wżyciuinierazsłużyłszabląRzeczpospolitej.Ukresużycianiechodziłjużiznacznie
podupadłnazdrowiu.Zdawałsobiesprawę,żejegodrogadobiegakońca,jednakzachowując
wciążniezmąconyumysł,interesowałsiębieżącymisprawamikrajuiobecnieprzetaczającą
sięprzezteterenywojną.
⎯MówżeJanku,jaknasłużbieujegocesarskiejmości,jakiewieścizfrontuprzynosisz?
6