Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czymjestszczęście?Czytostan,którytrwa,dopókicośgoniezmąci?Czy
tylkochwilaodczuwanajakobłogostanlubpodnieceniezbytulotne,
bytrwałodłużejniżżywotmotyla?
Izabela,zastanawiającsięnadpojęciemszczęścia,mknęładrogą
zPoznaniadoWarszawy.DojeżdżającdoPaprotni,włączyłakierunkowskaz
iskręciławprawo.Nieuprzedziłaanibabci,aniWiktoraoswojejwizycie,
ponieważchciałasprawićimniespodziankę,tymbardziejżeaparatbyłpełen
zdjęćsłodkich,raczkującychjużbliźniakówjejprzyrodnichbraci.Babcia
napewnoumierazciekawości,jakwyglądajądzieci,aprzedewszystkimich
matkanowawybrankajejeks-zięcia.Izabelakiedyśpokazywałajej
coprawdafotkiześlubuojcaiMarii,alebabciauznała,żepannamłoda
dopieropoporodziepokażeprawdziweoblicze,utyje,zaniedbasię,itakie
taminneproroctwa.
Niemyliłasię.
MarylkabotaknazywałMarięojciecIzypoporodzie,choćminęłojuż
odniegowielemiesięcy,wyglądałajakdwie,albonawettrzyMarylkisprzed
ślubu.AlbonaweticzteryMarylki!Albopięć,przyznawałaIzawduchu,
wiedząc,żezdjęciauciesząnietylkobabcię,aleimamę.
Bochoćzarównopierwsza,jakidrugażyczyłyPiotrowiwszystkiego,
conajlepsze,izarzekałysię,żewszelkieniesnaskidawnojużzostały
pogrzebane,tojednakwidokMarylkinazdjęciu,naktórymprzesłaniasobą
wszystkoinne,napewnowprawijewdobryhumor.
Izabelazastanawiałasię,czyojciecjestzniąszczęśliwy.Wyglądał
nazaangażowanegowpomocprzybliźniakach,ciągleuśmiechnięty,
żartujący,energiczny.Marylazatonaszczęśliwązpewnościąniewyglądała.
Narzekałanawszystko,począwszyodzarwanychnocypoprzezbólepleców
oddźwiganiadzieci,askończywszynapogodzie,któranijaksięmiaładojej
narzekań.Bezchmurneniebo,słońce,lekkiwiosennywietrzyktojednak
dlaMarylkibyłozamało,wciążsiępociła,wciążbyłojejdusznoiźle.
DlategowłaśnieIzabela,choćpoczątkowoplanowaławrócićwniedzielę,
spakowałasięiznajdująctysiącwymówek,pożegnałasiędzieńwcześniej.
PocokolejnydzieńwysłuchiwaćutyskiwańMaryli,skoronaświeciejesttak
pięknie,awokołotyluuśmiechniętychiprzyjaznychludzi.
NiezadzwoniładoWiktora,wiedząc,żewybierasięon,jakcoweekend,
doSkotnik.Wmyślachsnułascenariuszepowitania,będącpewna,
żestęskniłsiępotygodniurozłąkiitakjakonadzieńwdzieńodliczał
godzinydospotkania.Tęskniłazazapachemjegociała,zabrzmieniemjego
głosu,zajegośmiechem,zapocałunkami.
Tak,zWiktoremczułasięszczęśliwaichciała,abytoszczęścienie
okazałosięchwilą,alewiecznością.Pragnęłakąpaćsięwnimcodziennie,
doświadczaćgokażdymporemciała.
Mojeszczęściejesttutaj,uznaławmyślach,wjeżdżającwAlejęBzów.