Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nawidokrozkwitającychgdzieniegdziepączkówuśmiechnęłasiędosiebie
izwalniając,otworzyłaoknawsamochodzie,abylekkiewiosennepowietrze
wypełniłownętrze.Zastanawiałasię,czynieobwieścićswojegoprzyjazdu
klaksonem,uznałajednak,żebyłobynienamiejscumącićprzetykaną
jedyniećwierkaniemptakówwiejskąciszę.
Dojechawszydopałacu,zezdziwieniemstwierdziła,żenapodjeździenie
masamochoduWiktora.Zbliżałasiętrzynasta,zazwyczajprzyjeżdżał
zsamegoranaalbojużwpiątek.
Zaparkowałaautonieopodalbramydoogrodu,szybkowysiadła
ipobiegławprostdodrzwimieszkaniaWiktora.Zadzwoniła,alegdyniktnie
otworzył,podeszładookna.Żywegoducha,nawetSzeryfazawsze
zadowolonegozżyciapsaniebyłonigdziewidać.Zawiedzionaprzysiadła
namurku,wyjęłazkieszenikomórkęiwybrałanumerMorawskiego.
Cześćkochanie!usłyszałapokrótkiejchwilijegociepłygłos.
Cześćrzuciłalekko,starającsięnieokazywaćrozczarowania
zpowodujegonieobecnościwpałacu.Cosłychać?Gdziejesteś?
WSkotnikach.Pięknapogoda,wszystkorozkwita,tulipany
powschodziływkilkumiejscachinaprawdęczućjużwiosnę.
Kłamca,pomyślałazirytowana.JakmożebyćwSkotnikach,skoro
gotuniema.Możejestniewidzialny?
Możejesteśniewidzialny?spytałazjadliwie.
Niewidzialny?
Tak,bojakościętuniewidzę,astojęprzedpałacem,drzwizamknięte
naczteryspusty.Skorotujesteś,tomożebyśmiotworzył?
Kochanie,przecieżmiałaśprzyjechaćjutro!wykrzyknąłucieszony.
Niewzięłaśswoichkluczy?
Niewzięłam.Gdziejesteś?dopytywałaIza,przygryzającdolnąwargę.
OgólniewSkotnikach,jużodwczoraj.AterazakuratwTeresinie,
wurzędziegminy,chciałemsiędowiedziećcoztympozwoleniem
naremontpałacu,alechybanicizinformacji,bokolejkanapółdnia,
azarazzamykają.Zadzwoniędonichwtygodniu,niechcemisię
tusterczeć,wracam.Jakbyłoutaty?Jakbliźniaki?
Wszystkociopowiem.Izauśmiechnęłasię,oddychającjużniecolżej.
Zapółgodzinypowinienembyć.Obejrzyjswojetulipany,tulipanowa
księżniczko,bramaodogrodujestotwarta,trzebatylkolekkopchnąć.
Obejrzę.Izabelacałkiemjużrozluźniona,wyłączyłatelefon
iopierającsięwygodniejomurek,wystawiłatwarzdosłońca.Przesiedziała
takkilkaminut,delektującsięłaskoczącymi,ciepłymipromieniami
iświeżymzapachemwiosny.Wkońcuzdecydowałapójśćdoogrodu.
Zastanawiałasię,czycebulkitulipanów,któresadziłapóźnąjesienią,nie
zmarnowałysięiczywypuściłykwiaty.
ZgodniezewskazówkamiWiktorapchnęłalekkobramę,którajakby