Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
–Cotomiałoznaczyć,dodiabła?
Okej,spodziewałsię,żebędziezirytowana.Pocałował
ją,okłamałjejrodzinę.Niewątpił,żekiedymatka
isiostraporwałyjąnakolację,Jennabyła
bombardowanapytaniami,naktóreniemiała
odpowiedzi.
Niebyłomuprzykro.
Uniósłbrwi,wiedząc,żedziałajejnanerwy.Łatwo
byłouderzaćwjejczułemiejsca,abyładiabelnie
seksowna,gdysięzłościła.Wyrzucającdogóryręce,
jęknęła,poczymzatrzasnęładrzwibungalowu.
–Maszpojęcie,comusiałamznosićprzezto,żenie
potrafisztrzymaćrąkprzysobie?
Icoztego?Musiałaomówićichpocałunekzsiostrą
imatką.Onsiedziałsamigorozpamiętywał.Wciążczuł
jejsmak,gdyoblizywałwargi,czułdotyk,kiedyzaciskał
pięści.
–Powieszcoś?
–Przyniosłaśmicośdojedzenia?Umieramzgłodu.
Przeszłaprzezpokójipchnęłago.
–Mojamatkachcewiedzieć,czytojestpoważne,
asiostraplanujepodwójnąrandkę.Ona,jejnarzeczony
imy.Jesteśnatogotowy?
Macniepozwalałsiępopychaćnikomu,nawet
najlepszejprzyjaciółce.Chwyciłjązanadgarstki
iprzyciągnął,ażdoniegoprzylgnęła.
–Tytozaczęłaś,jatylkozrobiłemkrokdalej.Jeśli
chcesz,żebytwójbyłyuwierzył,żejesteśmy