Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
-Boiciesięwojen,chorób,żywiołów!Cha,cha…Powiemwam
coś!Niemusiciesiębać!Nie,nie…Martwiniemuszą.Awasjuż
dawnotemuzabiłwaszwłasnyegoizm!Patrzycienamniejakna
wariata,bomówięwamprawdę.Boiciesiętychsłów,boiciesię
mnie!Boiciesiętakbardzo,żenawetżałujeciekromkichlebabied-
nemustarcowi!
Starybezdomnybyłukresuswoichsił,dlategozledwością
wyrzucałzsiebiekolejneostresłowa.Kuliłsiępodzniszczonym
kocemwstosunkowociemnym,podchodzącymwilgociąkącie.
Materiałnieochraniałgoprzedzimnem,któregoprawiewogó-
leniedoświadczalimieszkańcymetropolii.Ukrywałcośdlanich
gorszącego.Wydawaćbysięmogło,takzaniedbanemiejscajak
tonieistnieją,zwłaszczawwielkiejstolicycechującejsięprzesadną
wręczschludnością,sterylnościąkłującąwoczy.Mężczyznazża-
lemspoglądałwgórę.Widziałwysokiewieżowcezakrywającesza-
rośćnieba,przelatującemaszyny,którezostawiałyzasobączarne
smugi,orazmonitorującemiastodrony.Ptakówniewidziałnigdy.
Odleciałyktórejśjesieniiniewróciły.Pewniegdybyzostały,ludzie
itakbyjeprzegonili,uznajączaszkodniki.
-Ciekawjestem,czywogólepamiętacie,czymjestchleb.Pakuje-
ciewsiebietonybezsmakowychproszków,bytylkopracowaćwięcej
iwięcejkażdegodnia!Achlebdlamnie…Cóż,pewniechcecie,bym
jaknajszybciejsięwykończył!Wtedyniktniebędziewamzwracał
uwagi.Zresztą…-Odkaszlnął,zachłysnąwszysiębrudnym,cięż-
kim,przepełnionymsmogiempowietrzem.-Zresztąitakniktnie
zwracauwaginato,comówię.Widzicieszklanywieżowiec,alenie
5