Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2
JANE
Cerrig,Gwynedd,północnaWalia
Nadźwiękdzwonuostrzegawczegocałydom
natychmiastożywał,oznaczałotoprzecieżjakieś
kłopotyalboprzyjazdgości.Alboito,ito.Tendzwon
mójojciec,Hywel,imoibracia,MareduddiDai,
przywieźlizzagróddlaowiec.Pojechalitam,
bysprawdzić,jaksięmająurodzoneprzedmiesiącem
owieczki,którerazemzpozostałymiowcami
zpoczątkiemwiosnywypuszczonezostanąnapastwiska
nawrzosowiskuzadomem.
Aterazdzwonsięodezwał,więcrobienieseratrzeba
odłożyćnapóźniej.Szybkozdjęłamfartuchikazałam
Mairjaknajszybciejsprawdzić,cosiędzieje,asama
popędziłamdowarzelnipodzbanekpiwa.
Boniezależnieodtego,ktoprzybył,napewnobędzie
chciałsiępokrzepić.Kiedyustawiałamdzbanekikubki
nastole,wholupojawiłasięMairipowiadomiłamnie,
żetrzechkonnychprzyjechałodrogąodstronymorza.
Jacyśobcy,atacybyliwCerrigrzadkością.
Cosiędzieje,Sian?
Zzagrubejwełnianejzasłony,któraoddzielałahol
odkomnaty,wynurzyłasięzaspanaBethan,moja
macocha.Tak,żonamegoojca,choćzdarzyłojejsię
widziećtylkootrzywiosnywięcejniżja,czyli
siedemnaście.
Jacyśobcyjadądonas.Idęzobaczyć,któżtotaki.