Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zestajennym?
Kiwnęłagłową.
–Zraniłeśgo?
–Powinienjużbezpieczniedotrzećdoklasztoru.
Zmarszczyłaczołozniedowierzaniem.
–Wieszchyba,żeAylmerpowiadomimojegoojca?
–Mamtakąnadzieję.
–Czyżbyśoszalał?Mójojcieccięzabije.
Ericpokręciłgłową,anajegoustapowoliwypłynął
uśmiech.
–Wątpię,pani.Widzisz,robiętonajegorozkaz.
Krewodpłynęłajejztwarzy.
–Ojcieckazałcimnieporwać?
–Proszęcię.–Ericponowniewskazałpelerynę.
–Usiądź,ajapostaramsięwszystkowyjaśnić.
OniemiałaRowenaopadłaciężkonaziemię.
Ericusiadłobokniejioparłręcenakolanach.
Dostrzegłaciemnewłosynajegoprzedramionach
izłapałasięnatym,żemusięprzygląda.Niemogła
sobieprzypomnieć,kiedywidzielisięporazostatni.
Rysyjegotwarzy–liniaszczęki,nos,usta–niewiele
sięzmieniły,choćwydawałyjejsięteraznieco
ostrzejsze.Poczułatrzepotaniesercaigwałtownie
oderwaławzrokodjegoust.Włosymiałgęstejak
dawniej;byłyciemnobrązowezkasztanowymi
pasemkami,odbijającymiświatłoprzynajdrobniejszym
ruchu.Miałszerokiebaryisprawiałwrażeniesilnego.
Niewielumężczyznjejsiępodobało,aodwstąpienia
doklasztorunieprzebywaławtowarzystwienikogotak
intrygującegojakEric.Czułasiędziwnie.Sercenadal
biłojejmocno,choćbardziejzekscytacjiniż