ROZDZIAŁDRUGI
Szczerzenienawidziłahotelowychbarów.Wprawdzie
tenzzewnątrzobiecywałucieczkęodtroskizmartwień,
tojednakwśrodkubyłciemnyihałaśliwy,ipełen
mężczyznłypiącychpożądliwienaznaczniemłodsze
odsiebiekobiety.ChociażTorabyłastarsza
odtłoczącychsiętamdziewiętnastolatekinosiłabuty
naznacznieniższychobcasachniżone,nieuniknęła
natarczywychspojrzeń.
Alebarznajdowałsięzaledwiekilkametrówodbiura
jejkuzyna,zktórymdoniedawnaprowadziła
bezowocnąrozmowę.Niepomogłyjejargumentyani
łzy.Dlategozdesperowanauznała,żepotrzebujechwili
dlasiebieiczegośmocniejszegodopicia.
Jedenzestarszychfacetówsiedzącychprzybarze
puściłdoniejoko.Wzdrygnęłasięzniesmaczonaiczym
prędzejobciągnęłaspódnicę,zanimzamówiła
kolejnegodrinka.Miaławażniejszesprawynagłowie
odzaczepeknieprzyzwoitychochlapusów.
Kuzyn,którymiałpełnićfunkcjęjejdoradcy
finansowego,wrzeczywistościokazałsiękłamliwą
szumowiną.Wciążmiałaprzedoczamijegościągnięte
ustailodowatespojrzenie,zktóregowyzierało
politowanie.Właśnietakąminęzrobił,kiedywkońcu
przestałowijaćwbawełnęiwyznał,żeostatni
dokument,którypodpisała,niemiałnicwspólnego
zwypłaceniemjejpieniędzyuzyskanychzesprzedaży
posiadłościjejrodziców.Udzieliłamujedynie
pozwolenianarozporządzanienimiwedlewłasnego