Ztrzaskiemodstawiłfiliżankę.Tadziewczynanie
możeuniegopracować.Cisnąłgazetęnabiurko
iposzedłdosiłowni.Porozmawiazbratemipowiemu,
żetenpomysłjednaksięniesprawdzi.
Niecopóźniejbratwparowałdojegobiura,irytująco
eleganckiiświeżywgarniturzeodArmaniego.
PodobniejakHarrisonbyłrannymptaszkiemilubił
aktywnośćfizyczną.Trudnyrozwódnauczyłgoraz
nazawsze,byniewiązaćsięzkobietaminaserio,stąd
teżCoburnzzamiłowaniemoddawałsiępodbojom
miłosnymbezzobowiązań.
–Dziękuję,żeoddałeśmidodyspozycjiswoją
asystentkę–zacząłzsarkazmemHarrison.
–Poświęciłemsiędladobrasprawy–odparł
ześmiechemCoburn.
–Ilerazyzniąspałeś?
–Anirazu.–Bratudałświęteoburzenie.–Choć
przyznam,żepokusabyłasilna.Tejejoczyinogi…
Harrisonofuknąłgo,czującwyrzutysumienia,
przecieżjemudziewczynarównieżsiępodobała,dobrze
pamiętałswójerotycznysen.Nieciągnąłjednak
tematu,alechciałpoznaćprzyczynępozbyciasięprzez
bratatakznakomitejpracownicy.Okazałasięcałkiem
prosta.
–Frankiejestszaleniepociągająca.Niedawno
odkryłem,żejatakżejejsiępodobam.Nieupłynie
wieleczasuiwylądujemywłóżku,ategobymnie
chciał,bozależymi,żebynadalbyłamojąasystentką.
–WbiłwHarrisonaspojrzeniebłękitnychoczu.
–Postanowiłemwysłaćjąpodtwojeskrzydła,wyszkolisz
jąwtenswójwojskowysposóbipopółrokuwróci