Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Dumnieuniosłagłowęizwróciłasiędoadwokata:
Jestpanbardzouprzejmy,panieFrankel.Dziękuję,
żezgodziłsiępan,żebymprzyjechaławzastępstwie
mojegowuja.Todlamniewspaniałaokazjazawodowa.
Mamnadzieję,żepotrafięsprostaćpańskim
oczekiwaniom.
Och,niespodziewamsięponiejzbytwiele
mruknąłcichoLaszlo.
Znowuzapadładługa,napiętacisza,którąprzerwał
nerwowoFrankel:
PanCziffrachceprzeztopowiedzieć
ŻejaipannaElliotbędziemypotrafiliułożyćnaszą
współpracędokończyłchłodnoLaszlo.
Oczywiścierzekłszybkoprawnik,choćnie
wyglądałnaprzekonanego.Oczywiście.Odwróciłs
doPrudence.Znajdziesiępaniwdobrychrękach,
pannoElliot.OpróczpanadeZsadanyniktniewie
więcejotejkolekcjiniżjegownuk.
Prudenceznówdoznałaszoku,pokójzawirowałwokół
niej.JanosAlmasydeZsadanyjestdziadkiemLaszla!
Alejaktomożliwe?Tenstaryczłowiektowielokrotny
miliarder,aLaszlojestRomemwłóczęgą
mieszkającymwprzyczepiekempingowej.Jakmogliby
byćzesobąspokrewnieni?
Ogarnęłaniemalbolesnanadzieja,żesię
przesłyszała.Jednakgdynapotkałachłodne,
niewzruszonespojrzenieLaszla,pojęła,żeFrankel
mówiłprawdę,iprzeszyłdreszczlęku.
Adwokatodkaszlnął.
Nodobrze,wtakimraziejajużznikam.Dobranoc,
pannoElliot!Samtrafiędodrzwi,panieCziffra.