Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zamilkł.WmilczeniudoszliśmydoPlant.Usiedliśmynaławce,żeby
daćodpocząćtrochęniepewniestąpającymnogom.
–Tomieszkanie...–powiedziałniespodziewanie.–Czyczułeśkiedyś
jednocześnieulgę,żesięczegośpozbywasziżal,żetotracisz.
Ztrudemusiłowałemzebraćmyśli,usiłujączepchnąćgdzieśnabok
szum,którywypełniałmojągłowę.
–No...pewnie–pochwilicośzaczęłomisiękojarzyć.–Miałem
kiedyśsamochód.Mójpierwszy.Malucha.Dziuryjużwpodłodze
leciały...
–Właśnie...–przerwałmi.–Tylkożezwyklewtakichprzypadkach
żalznikapokilkumiesiącachroku?Jawciążotymmyślę...Zamiesiąc
minie14lat...
–Przesadzasz–sapnąłem.–Przecieżniezostawiłeśtamzłotych
klamek...
–Zpewnościąnie–uśmiechnąłsię.–Mieszkaniebyłostrasznie
biedne.Pokójwydzielonyzdużegomieszkaniazdorobionąłazienką
ikuchnią.Dotegoogrzewałjedużypiecnawęgiel.Jednymsłowem
cośstrasznego.Oczywiściezrobiłemremont,alezberneńczykanie
zrobiszcharta...
–Toczegochłopieżałujesz?–wyraziłemswojezdziwienie.
–Niebardzoumiemwytłumaczyć–pokiwałgłową.
Wstałemzławki.
–Nocjestdługa–powiedziałem.–Strzelmypojeszczejednym
piwkuiwszystkomiopowiesz.
Pokilkuminutachsiedzieliśmywpiwnicywkłębachtytoniowego
dymuisączyliśmyzłocistynapój.
–Nobotobyłotak...–zamyśliłsięnachwilę.–Zacząłemremont.
Moistarzywcaletakznowudzianiniebyli,więcwszystkorobiłem
sam.Zresztąznałemsięnatym,bowwakacjedorabiałem
nabudowachwReichu...Kiedyczyściłemoknozestarejfarby,
odkryłemdwametalowebolce,którełączyłyramęzparapetem.
Zaciekawiłomnie,pocojektośzamontował,gdyżnadrugimoknie
takichniebyło...Cośmniepodkusiło,żebyjewyjąć...Wydawałosię,
żesązupełnieniepotrzebne...Potemjednakzacząłemusuwaćfarbę.
Pomiędzyramąaparapetempojawiłasięszczelina,aparapetlekkosię
przesunął,kiedysięoniegooparłem.Niewiedziećczemuchwyciłem
goipróbowałemwyciągnąć.Kumojemuzdumieniułatwosiępoddał.
Pochwilizrozumiałemdlaczego...
–Cośtambyłoukryte!–doznałemnagleolśnienia.
Kiwnąłgłową.