Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
PowydarzeniachnadrzekąFranciszdjął
przemoczonysurdutipołożywszysięnasofie
wbibliotece,zamknąłoczy,bystłumićmdłości.Byłcały
mokry,leczmusiałprzezchwipoleżećnieruchomo.
Dobrzeznałtenstan.Nagle,niespodziewanie,tracił
gruntpodnogamiiprzenosiłsiędochwilimiejsc,
októrychpragnąłzapomniećnazawsze.Nawetzmiana
otoczenianiewyzwoliłagooduczuciastrachu,choć
tutaj,wśródksiążek,byłomułatwiej.
Napijsię,Francis.Przynajmniejpozbędzieszs
zustobrzydliwegosmakuTamizy.
Gabrielpodałmudużykieliszekwypełnionypobrzegi
brandy.Francisusiadłiwypiłdwasporełyki.
Tojużsiękiedyśzdarzało.Niejestśmiertelne.
Totylko…cholernienieprzyjemne.
Drżał,codałosięsłyszećwjegogłosie.Czułlodowate
zimnowkościach,głowęmiałjakbypełnąodłamków
szkła.Byłtakbardzozmęczony…
ChodziohistorięzHutton’sLanding,tak?
spytałgniewnieLucien.Ocholernąpomyłkę
zSethemGreenwoodem?Jegośmierćnigdynie
przestanieciędręczyć?
Francispotrząsnąłgłową.
To…tamtobłoto.
Błoto?
Byliśmycaliwbłocie.Wspomnieniaczasem
wracają…niemogęsięodnichuwolnić.
Boże,Francis.PojechałeśdoAmerykiiwróciłeś