Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
Zjawiłsiękelner,żebyprzyjąćodnichzamówienia.
Juliezłożyłaswojeizaczekała,ażToddzrobitosamo.
Nawetniespojrzałwmenu.Przezcałyczasmiałwzrok
utkwionywniej.
–Przegrałaś?–spytał.–Toznaczy,żeniewygrałaś?
–Mhm.–Znówsięuśmiechnęła.–Wiesz,naczym
polegagra?Tenktoprzegra,musizrobićcoś
paskudnego.Czyliwtymprzypadkupójśćztobą
narandkę.Wstrętne,co?
Najwyraźniejniebyłwstaniepojąć,żeżadnazsióstr
nieumierałazochoty,żebysięznimumówić.Naiwność
mężczyznnieznagranic.
–Jeślipoczujeszsiępotymlepiej,mogęciteraz
powiedzieć,żecieszęsię,żeprzegrałam–wyznała,
popijającdrinka.
–Dośćmnieporuszyłotwojewyznanie.
–Niebierztegodosiebie.Postawsięwnaszej
sytuacji.Twojababkajestgotowazapłacićobcej
kobiecieniewyobrażalnepieniądze,żebywyszła
zaciebiezamąż.Pierwsze,coprzyszłonamdogłowy,
tożemaszgarbalbojakąśdziwnąchorobę,któracię
kompletniezniekształciła.Cośjakczłowieksłoń.
Astonomałosięnieudławił.
–Myślałyście,żejestemczłowiekiemsłoniem?
–Tobyłytylkodomniemania.Ajednakmimowszystko
przyszłamnarandkę.
–Przegrałaśiprzyszłaśtuzlitości.Pięknie.Niemogę
uwierzyć,żeRuthzaproponowałacizarandkęmilion
dolarów.