Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
CZĘŚĆDRUGA
1
DługirządautstałprzedstacjąbenzynowąnaPolnej.Zamałym
oplemwielkiFSlublin,zakaczkowatąIFĄzgrabnystar-20,
zakrzepkąwarszawączarnychevrolet-de-luxe.
Cośzatrzymałosięwsprawnymprzetaczaniumieszanek
spalinowychiolejów,szoferzyobsiedlistopniewozówipalili
zesmakiempapierosy.Koniecmarcabyłpogodny,pierwszywątły
powiewwiosnyzapachniałwWarszawie.
–Ico?–spytałmłodychłopakosłomianychwłosachiumorusanej
twarzy.–Znówcoś?–Nicnowego–odparłstarszy,siwawy
mężczyznawtłustejodsmarówcyklistówce.–Odczasutej
przewalankinaSadybieunasnicnowego…–Czekaj,czekaj,
zobaczycie–rzekł,podchodząc,wysoki,chudyszoferwrozpiętym
kożuchu–nietu,togdzieindziej.Zobaczycie…
–Cotozanumer?–zbliżyłsiędorozmawiającychtęgiszofer
wkombinezonie–byłemwtedyprzytejrozróbcenaroguWidok
iKruczej…Cotozanumer?–Cholerawie…–rzekłpochylonynad
otwartąmaskąnajbliższegowozuszoferwministerialnymuniformie
iwojłokowychbutach.–Niktniewie,cotozanumer…–Alefaceci
nieprzestająskakać–rzekłsłomianychłopak.–Ażstrachjeździć
wnocy.–Strachtofrajer–rzekłszoferwkombinezonie.–Jak
człowiekzdążyzłapaćzaklucz,toniezginie.Abyzłapać.–Dlaczego
faceci?–rzekłzaczepniestarszawyszofer.–Skądwiesz,żefaceci?
Skądwiesz,iluichjest?–Dużo–rzekłchudywkożuchu.
–Napewnodużo.Słyszysięprzecieżtotu,totam…Topod
Warszawą,towmieście…–Narazieszoferównieruszają–rzekłtęgi
wkombinezonie–alejakruszą,totrzebabędziesięnaradzić.
Wspólnie,tojedynysposób…–Choleręwiesz,cozasposóbijaki
sposób–rzekłszoferwuniformie.–Nicniewiesz,tonajgorsze…
–Panowie–rzekłchłopakwzielonkawejwiatrówce–sprawajest
ciemna,alekozacka…
–Wgazetachanisłowa–rzekłczarnowłosychłopakoświeżej
cerzeipełnejpieprzykówtwarzy.–ZupełniejakwChicago…
–CotamChicago!–rzekłmłodziutkiblondynoróżowych