Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Seven
Nie,niepójdęztobądołóżka.
Rozejrzałemsięzszokowanydookoła.Ktowyszeptał
mitesłowadoucha?
Ujrzałemswojądłońleżącąnaodsłoniętymkolanie.
Tobyłozcałąpewnościąkobiecezresztąbardzoładne
kolano,akiedyprzepłynąłemmętnymwzrokiem
kugórze,przezdżinsowąspódniczkęibiałąkoszulę
zgłębokimdekoltem,inapotkałemnaoczykoloru
jasnegonieba,niemalspadłemzhokera.
Co?wychrypiałemgłupio.
Niebyłemwstanieoderwaćspojrzeniaodtych
pięknychoczu.
Niepójdęztobądołóżka.Tomojaodpowiedź
natwojepytanie.
Nierozumiejącanisłowa,skupiłemsięnaustach
kobiety.Byłyduże,pełneizapewneniebiańsko
smakowały.
Zapytałemoto?dociekałemtylkowjednymcelu:
abyujrzeć,jakporuszająsięjejwargi.
Jesteśbardzopijany,prawda?
Przeszłymnieciarki.Kuuurwa!Chciałem,byciągle
domniemówiła.
Gdziejajestem?wybełkotałem.
Takstwierdziłazrozbawieniem,ajazachwiałemsię
nastołkuzwrażenia,gdyjejustarozciągnęłysię
wuśmiechuukazującymbiałejakśniegzęby.Jesteś
naniezłymzjeździe.NiczymNikkiSixx.
Ściągnąłembrwi,odbierającporównaniejakoprzyganę.