Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Seven
Marientown,osiemnaścielatwcześniej
Miałempiętnaścielatiwięcejbagażudoświadczeń
życiowychnabarkachniżniejedensiedemdziesięciolatek.
Mojarodzinamnieniekochała.Małotego,onimnie
nienawidzili.Ojciecznęcałsięnademną,kiedytylko
mógł,araczejkiedytylkobyłnatyleszybkiitrzeźwy,
abymniezłapać,amatkaciąglepowtarzała,żetoprzeze
mnieiprzezmojenarodzinycałejejżycieległo
wgruzach.Brat...Tak,mójmłodszybratudawał,żenie
istniałem.
Nieprzejmowałemsiętymjednak.Miałemswoich
kumpliThomasaiGregaionizastępowalimicałą
mojąrodzinę.Bylitym,bezczegoniemogłemsięobejść.
GraliśmyrazemwnaszejmałejkapeliwgarażuThomasa,
któregozwaliśmyTZ,iświetniesięzesobąbawiliśmy,
amuzykadawałamiukojenie,któregopotrzebowałem.
Szkodatylko,żemoikumple,ajużtymbardziej
muzyka,niepotrafiliznieczulićbólu,któryczułem
naswojejszczęcepospotkaniuzojcowskąpięścią.
Potarłemsiępożuchwieisyknąłem,kiedypalce
dotknęłyobitejczęścitwarzy.Zezłościąkopnąłem
kamieńleżącynadrodzeiwestchnąłem,przysięgając
sobie,żektóregośdniawyjadęstąd,akiedywrócę,będę
natylebogaty,natylesławnyinatyleniezależny,aby
mócspojrzećimprostowoczyipowiedzieć,żejużichnie
potrzebuję,ijeżelichcą,mogąwypisaćmniezrodziny,
czymzawszegrozili.Rzuciłbympapieramiwichtwarze,
abypokazać,żejużnicwięcejniemogąmizrobić.
Przystanąłem,kiedykilkorodzieciakówwyskoczyło
zesklepuzesłodyczamiipomknęłowkierunkuszkoły.
Spojrzałemzanimi,apochwiliprzesunąłemwzrokiem