ROZDZIAŁCZWARTY
Amberotworzyłabutelkęwina,którąchowała
naspecjalnąokazję.Żałosne,żemusiałazachować
umiarkowanienawetwspożyciutaktaniegowinajak
tenmerlotzadwadzieściadolarów.Niestetynędzna
pensja,jakąotrzymywaławbiurzehandlu
nieruchomościami,ledwiestarczałanaczynsz,aten
wBishop’sHarbourbyłabsurdalniewysoki.Oczywiście
przedprzyjazdemdoConnecticutwszystkodokładnie
sprawdziła,zależałojejnaznalezieniulokum
wodpowiedniozamożnymmieście.Nienajbogatszym,
raczejtakimzpierwszejdziesiątki.Noiniezbytdużym,
botamspodziewałasięłatwiejznaleźćdlasiebie
wygodnąniszę,zktórejmogłabyzaatakowaćbogatych
iuprzywilejowanych.Bishop’sHarbourokazałosię
strzałemwdziesiątkę.PięknaplażaibliskodoNowego
Jorku.Coprawdawsąsiednimmiasteczkuznalazłaby
tańszemieszkanie,aleBishop’sHarbourbyłoowiele
bardziejperspektywiczne.Mogłanaprzykładkorzystać
ztutejszegobasenu,gdzieszybkozaczęłaprowadzić
pogawędkiznianiamipilnującymibogatychdzieciaków.
Towłaśnietutaj,kilkamiesięcytemu,porazpierwszy
usłyszałaoJacksonieParrishu.Udawałazatopioną
wlekturze,jednakwrzeczywistościwsłuchiwałasię
pilniewrozmowęsiedzącychzajejplecamimłodych
kobiet,wychwytująckażdesłowo.
–Wiesz,będziemiichbrakowało,alejesieniąkończę
szkołę–powiedziałapierwszaznich,sądzącpogłosie,
bardzomłoda.
–Niemożeszstudiowaćipracować?–zapytaładruga,