Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
twarzy.Nagle,gwałtownymruchem,zmąciławodę.
Zdalekarobiłotowrażenie,jakbypróbowałazłapać
gołymirękamiprzepływającąrybkę.Powtórzyłatengest
kilkarazy.Chłopieczastanawiałsię,czymogładostrzec
wwodzieodbiciejegopostacinaskarpie.Widaćmącenie
wodyspodobałosięjej,bociąglebawiłasięwtensposób.
Wyglądałonato,żetakjakpoprzedniegodnia,nieruszy
sięzmiejsca,dopókiniebędziemusiałaustąpićdrogi
jakiemuśprzechodniowi.
Nagledziewczynkawyłowiłacośzwody-mały,płaski
kamyk.Wchwilępotempoderwałasięnanogiipędem
przebiegłapokamieniachnadrugibrzegstrumienia.Gdy
siętamznalazła,odwróciłasięraptownieiciskając
znalezionymkamykiemwstronęchłopcakrzyknęła:
Tygłupi!
Chłopiecodruchowopoderwałsięnarównenogi.
Widział,żedziewczynkaciąglebiegnie,ajejkrótko
obciętewłosyrozwiewawiatr.Wbiegławmokradła,
porośniętekępamitrzcin.Blade,jesiennesłońce
przeświecałospomiędzyłodyg.Chłopiecczekał,wśród
kołyszącychsiępierzastychkłosówdostrzeżepostać
dziewczynki.Mijałczas,aleniebyłojejwidać.Stanął
napalcachiwmyślachodliczałsekundy.Ciągleani
śladu.Naglekońcetrzcinzafalowałynaniewielkiej
przestrzeni.Dziewczynkaniosłanaręczezebranych,
kwitnącychłodyg.Szłapowoli.Jasnepromienie
jesiennegosłońcatańczyłynapierzastychkłosach.
Wyglądałototak,jakbydrogąkroczyłwielkibukiet
lśniącychtrzcin.Chłopiecodprowadziłwzrokiem,
dopókiniezniknęłamuzoczu.Ciąglestałwtymsamym
miejscu.Wreszcieschyliłsięipodniósłzziemikamyk,
którymwniegorzuciła.Przeztenczaskamykcałkiem
wysechłnasłońcu.Chłopiecwzamyśleniuwłożył
godokieszeni.
Następnegodniaprzyszedłnadstrumieńjeszcze
później.Nigdzieniebyłowidaćdziewczynki.Poczułulgę,
alejednocześniegdzieśwgłębisercapojawiłosiędziwne