Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyższościąprzyglądałasięmoimfotografiom.Świadczyłootym
wszystko:jejpostawazwysokouniesionągłową,zzałożonymi
rękami,oczyzprzebłyskiemironiiitongłosuzaprawiony
powątpiewaniem.Miałamwrażenie,żeodbieramteżjejmyśli:„Młoda
gęś,zielonaigłupiutkadebiutantka,jeszczenawetniewie,czegonie
wie...”.
Czułam,żechcecośjeszczepowiedzieć,dodać,alesię
powstrzymała.
Tojestpoczątekmojejnowejdrogi.Cieszęsię,żetujestem
odpowiadałamjejspokojnie,starającsięnieulecsilejejnegatywnej
perswazji.Możeniewszystkowpełniprzemyślałam,alepodjęłam
wyzwanieijestemzadowolona.
Słuchałamnie,alejakbyniedokońca,zironicznymuśmiechem,
amożebardziejnawetuśmieszkiem,raniącmniejakbrzytwąnietylko
swoimikomentarzami,aleteżpoząswegowciążzgrabnegociała.
Uciekłamstamtąd,odniejiodostrzajejkrytycyzmu,najszybciejjak
tylkomożna,zbiegającpozamkowychschodach.Potemwielokrotnie
próbowałamMarięwymazaćzeswojejpamięci,zresetowaćsiebie,
pozostawićwtymmiejscuswojegożyciabiałąplamę,alenicztego.
Niemogłamoniejzapomnieć.
Dosyćdługopotejmojejdebiutanckiejwystawieniewidziałyśmy
się.Wyjechałamzaocean.WStanachpoznałamnowe,nieznane
miwcześniej,szkołyfotografiiartystycznej.Odnosiłammałesukcesy.
Miałamnawetkilkawystaw.Tamniedałamsięjużnikomuzaskoczyć.
Panowałamnadswoimprofesjonalizmem,bezwzględunato,jakbyło
naprawdę.Złatwościąprowadziłamdługieperoryzdziennikarzami
oswojejtwórczości.Nieprzydarzyłamisięjużżadnawpadka.
Iwreszcieprzyszłoolśnienie,żetowszystkodziękiMarii.Jej
„czepianiesię”byłodlamnienajlepsząszkołą.Wysłałamdoniej
kartkęzNowegoJorkuzezwyczajnymi,kurtuazyjnymi
pozdrowieniami,nadmieniającjednak,żechoćświętujętutajjuż
trzeciąwłasnąwystawę,żadnaniebyłatakcenna,jaktapierwsza
wSzczecinieprzygotowanapodjejnieocenionym,mistrzowskim
okiem.