Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mipotrzebnadoszczęściajakpowietrze.Usychałam,gdynieczułam,
żepatrząnamnierozmiłowaneoczy.AJeremiwydawałsięidealnym
kandydatemnapartneranacałeżycie.Mogłosięspełnićmoje
największemarzenie.Zawszepragnęłammiećrodzinę.Roześmiane
dzieciakiganiającesięwokółstołu,rodzicównaniedzielnymobiedzie
icałytenrozgardiasz,którytowarzyszywizytomwdużychdomach.
Plotkującyciocieiwujkowie,babciewiecznieniepokojącesię
błahostkami,troskadającapoczuciebezpieczeństwa.Uśmiechałamsię
dosufituibyłamszczęśliwa.
Mojarodzinasiępowiększy.TerazJeremibędziejejfilarem.
Pozszywamyjakośznaszymisynami.Mateuszzmojegopierwszego
małżeństwa,StasiekzdrugiegoichłopcyJeremiego.Ijajakorodzynek
wtymmęskimgronie.Noproszę,będęjakksiężniczka.Będężoną
Jeremiegoimacochąjegodwóchświetnychchłopaków…
Gdyjednakwyobraziłamsobienaswszystkichwmoimwynajętym
mieszkaniu,odrazupomyślałam,żetrzebaznaleźćcoświększego.
Wedwojedamyradęfinansowo.PrzecieżkiedyśJeremimiał
pieniądze,dopókinieprzyszedłtenjegorozwód,afirmanie
zbankrutowała…
Westchnęłamidelikatniewyswobodziłamsięspodciężkiejręki,
któraprzygniatałamójbiust.Jeremiodwróciłsięnadrugibokicoś
mruknął.Chyba:„Jeszczenie…”.Amożemisiętylkozdawało.
Nieudałosięmojepierwszemałżeństwo,nieudałosiędrugie…ale
mocnowierzyłam,żeteraztrafiłamwdziesiątkę!Nieważne,żeJeremi
niebyłbiologicznymojcemmoichdzieci,czułam,żeszczerze
jekocha.Gdybylirazem,zachowywalisięjakzżycikumple.Amnie
touszczęśliwiało.Zjegosynamimiałamsłabszykontaktniż
onzmoimi,bojegobyłażonaczasaminiewyrażałazgodynanasze
wspólneniedziele,alegdyjużprzychodzili,spędzaliśmyczas
przyjemnieiwesoło.Starałamsię.MatkoŚwięta,naprawdęsię
starałam.Zależałominaspokoju.Nazwyczajnym,spokojnymżyciu.