Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zkabrioletu,uwiązałakoniadosłupaizarzuciwszyspódniczkęswej
perkalowejsukienkinaramiona,wdrapałasięnapłotipogoniłazaswą
gwałtownąprzyjaciółką.ByłojejłatwiejbiecniżAni,którejruchy
hamowałaprzemoczona,przylegającadociałasukienka,toteżwkrótce
jądogoniła.Zanimipozostałasmugastratowanegozboża;panu
Harrisonowizpewnościąpękłobysercenatenwidok.
–Aniu,nalitośćboską,zatrzymajsię–dyszałabiednaDiana
–tchumizabrakło,atyprzemokłaśdoszpikukości.
–Muszę...tękrowę...stądwydostać...zanim...panHarrison...
jązobaczy–szepnęłaAnia.–Wszystkomijedno...nawetgdybym...
miałasięutopić...Abytylko...jąwygnać!
Alejałówkaniewidziałaracji,dlaktórejmiałabybyćpozbawiona
swegowspaniałegopastwiska.Zaledwiezziajanedziewczętastanęły
obokniej,jednymsusemznalazłasięwprzeciwległymkońcupola.
–Zatrzymajją–wrzasnęłaAnia–pędź,Diano,pędź!
Dianapędziła;Aniastarałasięrównieżdotrzymaćjejkroku,
aszkaradnajałówkagnałaprzezpolejakopętana–Dianawskrytości
duchauważałająteżzaopętaną.Upłynęłodobrychdziesięćminut,
zanimjąschwytałyiwypędziłyprzezotwórwpłocienaścieżkę
należącąjużdoMaryli.
Niemożnazaprzeczyć,żeusposobienieAnibyłowtejchwili
dalekieodanielskiego.Nauspokojeniejejniewpłynąłteżwidok
stojącegonadrodzekabrioletu,wktórymsiedziałpanShearerzsynem
iobajuśmiechalisięszyderczo.
–Sądzę,żelepiejbyłabyśzrobiła,Aniu,sprzedającmikrowę,
gdymcitoproponowałwzeszłymtygodniu–zachichotałpanShearer.
–Uczyniętoteraz,jeślipansięzgodzi–odpowiedziałazapłoniona
ipotarganawłaścicielkakrowy–możepanjązabraćwtejchwili.
–Zrobione.Ofiarujęcizaniądwadzieściadolarów,jakdawałem
poprzednio.KubazabierzejąnatychmiastdoCarmodyiodstawidziś